Przez wiele lat młodzi ludzie uczą się, poszerzają swoją wiedzę i horyzonty. Studiują, aby zapewnić sobie lepszy start w życiu. Tytuł magistra czy inżyniera ma być dla nich przepustką w drodze do kariery. No właśnie "ma być", ale czy jest? Wykształcenie to jedno, a możliwości w naszym Krakowie to drugie. Mówiąc językiem potocznym - nie każdemu udaje się załapać na staż albo dorwać super fuchę. Niektórzy potrzebują czasu na odnalezieniu się w pełnej dorosłości. Praca nie znajdzie Cię sama Czasem poszukiwania tej wymarzonej, dobrze płatnej pracy trwają dość długo. Dlatego też coraz więcej młodych ludzi opuszcza nasz kraj w poszukiwaniu nie tej jedynej, wspaniałej i wyśnionej pracy, ale tej, która pozwoli im - mówiąc dość ordynarnie - dorobić się, aby później móc wrócić i kontynuować swoje dzieło, jakim dla absolwenta prawa jest własna kancelaria, czy dla młodego lekarza weterynarii - super gabinet dla jego czworonożnych pacjentów. Natomiast ci, którzy nie wyjeżdżają, bo kierują nimi różne powody i rozterki, zostają i szukają zajęć, które pozwolą im dalej się rozwijać, być może nie na tak wysokim poziomie, jaki oni by chcieli, ale zawsze to coś. To przede wszystkim szansa na poszerzanie palety swoich umiejętności, a tym samym utrzymanie się samemu tutaj - w Krakowie. Puby pełne magistrów Myślę, że śmiało do takich zajęć możemy zaliczyć pracę w pubach, barach, restauracjach i tym podobnych miejscach, która od zawsze cieszyła się dużą popularnością wśród młodzieży. Takie miejsca dają możliwość obcowania z ludźmi, nauczenia się patrzenia na świat pod kątem drugiego człowieka - mówi barmanka z krakowskiej kawiarni, w samym centrum Rynku. Są świetnym sprawdzianem dla przyszłych dziennikarzy i psychologów, którzy przecież całe swoje życie planują poświecić pracy z ludźmi - dodaje inna. Jednak nie jest tak kolorowo, jakby się mogło wydawać. Podczas spaceru po Rynku, wchodzę do jednej z kawiarni. Siadam. Podchodzi do mnie bardzo miła dziewczyna - na pierwszy rzut oka ma około 23 lat. Pyta co podać. Zamawiam. Dosłownie po paru minutach zmówienie już stoi przede mną, a aromat mojej kawy roznosi się w koło. Pijąc, rozglądam po się po całym pomieszczeniu, które jak podejrzewam, swoją oryginalnością przyciąga wzrok każdego klienta. Wszędzie czysto. Stoliki starannie poukładane. Kiedy tak sobie siedziałam, dochodziły mnie głosy dziewcząt - barmanki i kelnerki - rozmawiających ze sobą chyba o wszystkim. Od razu widać było po nich, że świetnie się rozumieją. Ale niestety, nieubłagany czas mnie gonił. Kiedy kelnerka zobaczyła, że zaczynam wykonywać ruchy, które wskazują na ewentualna moją chęć zbierania się do wyjścia, a przedtem poproszenia o rachunek, podeszła do mnie i wręczyła go z uśmiechem na twarzy. Moja ciekawość nie pozwalała mi opuścić tego miejsca bez zamienienia chociaż słowa z tą przemiłą obsługą. Po chwili, nogi się pode mną ugięły. Dziewczyna, która podawała mi kawę jest magistrem sztuki, a barmanka magistrem administracji. Pracuję tu już od 2 lat, bo nigdzie indziej nie mogą znaleźć pracy w swoim zawodzie - mówi barmanka. Jesteśmy tylko magistrami bez kilkuletniego doświadczenia w naszych zawodach - dodaje bardzo miła kelnerka. Kiedy pytam o czas ich pracy i wynagrodzenie - milczą. Praca za barem powinna być dla młodego, wykształconego człowieka chwilowym zajęciem, przygodą, krótkim epizodem w życiu. Niestety coraz częściej możemy zaobserwować, że taka praca jest jedynym zajęciem młodych magistrów, na których kiedyś czekał cały świat, a teraz są już tylko dobrym pionkiem w grze naukowej, która rzadko kończy szczęsliwie, a częściej game over. W knajpie nie potrzebujesz doświadczenia, wszystkiego nauczysz się bardzo szybko. Szef da ci szansę, jeśli tylko będziesz się ładnie uśmiechać i szybko nawiązywać kontakt z ludźmi. Jak dać im szansę Teraz nasuwa mi się tylko jedno pytanie - czemu tak mało pracodawców daje szansę świeżo upieczonym magistrom. Dlaczego - Skoro stają przed nimi młodzi, wykształceni ludzie, bez nawyków i przyzwyczajeń, pełni chęci i zapału do pracy w swoim zawodzie. Bo przecież po to tak ciężko pracowali przez pięć lat, aby w końcu móc się czymś wykazać i pomału zacząć zbierać laury za swoje trudy. Boją się konkurencji czy może wygryzienia ze stanowiska? Świat zwariował, szalony wyścig szczurów nadal trwa. Być może niedługa nastaną czasy, kiedy to rozpocznie się rywalizacja młodych magistrów o pracę za barem w podrzędnej knajpie? Przeczytaj też: 1. Do zawodówki czy na studia 2. Czy po studiach będzie gdzie pracować? 3. Student - hulaka czy porządny obywatel? czarownica