Według nieoficjalnych informacji TVN24, kiedy dziewczynka była w stanie agonalnym, rodzice zamiast do szpitala, pojechali z nią do domu H. Tam dziewczynka zmarła. Wówczas znachor miał doradzić rodzicom, aby najpierw wrócili z martwym już dzieckiem do domu, a dopiero potem zadzwonili na pogotowie. Prawdopodobnie rodzice Madzi bali się Marka H. Mężczyzna miał grozić, że tak jak potrafi uzdrawiać na odległość, tak też potrafi zrobić krzywdę. Półroczna Magda z Brzeznej k. Nowego Sącza zmarła z wygłodzenia w połowie kwietnia. Jak wykazała sekcja zwłok, przyczyną śmierci dziecka było całkowite zaniedbanie i niedożywienie. Dziewczynka była też pozbawiona opieki lekarskiej. - Ojciec dostarczył zaświadczenie, że nie życzy sobie, abyśmy obejmowali opieką dziecko. Wypisał je z naszego ośrodka. I dostarczył zaświadczenie, że dziecko leczone jest na Słowacji - tłumaczyła wówczas Sabina Gołębiewska z ośrodka zdrowia w Brzeznej.Jej rodzice usłyszeli zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem i nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Zostali aresztowani i trafili na obserwację psychiatryczną. Do aresztu trafił również znachor z Nowego Sącza Marek H., z którego usług korzystali rodzice przy leczeniu Magdy. Prokuratura zarzuciła mu udzielanie usług medycznych bez uprawnień i sprawstwo kierownicze nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka.