Jeśli powtórzy się powódź z 1997 roku, to do Krakowa i w dół Wisły mogą popłynąć tony skażonej wody. Setki tysięcy ludzi zostanie pozbawionych pitnej wody, a królowa polskich rzek będzie miała w sobie całą tablicę Mendelejewa. W Oświęcimiu ma powstać składowisko odpadów niebezpiecznych. Niewiele ponad 20 metrów od jego granicy płynie Macocha, niewielki potok, który dalej wpada do Wisły. - Rzeczka ta przez kanał płynie do Wisły. Nie daj Boże, żeby pękł wał zabezpieczający kanał. Taki scenariusz był możliwy już w 1997 roku. Wał był wówczas na skraju wytrzymałości. Drżał w posadach. Wysiedlano nas, bo wszystko wskazywało na to, że woda go przerwie. Ta okolica stała w wodzie - mówi zdenerwowany Tadeusz Bożek, sołtys Stawów Monowskich. - To śmierdząca sprawa. Uważam, że tego typu składowiska nie powinny być lokowane w pobliżu jakichkolwiek zbiorników wodnych, a w tym miejscu płynie rzeka i istnieją stawy rybne - mówi Grzegorz Gołdynia, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia. Jego zdaniem czarny scenariusz ze skażeniem Wisły i problemem pitnej wody dla Krakowa wydaje się realny.