Chcą pewności, że nie znajdą się na bruku i nie chcą po raz kolejny inwestować swoich pieniędzy w przystosowanie nowych mieszkań do ludzkich warunków. - Ja i jeszcze kilka rodzin sporo zainwestowaliśmy w swoje lokale - mówi, pragnąca zachować anonimowość, mieszkanka jednego z mieszkań w "Polanie". Z otrzymanego jednego pokoju wydzieliła łazienkę (wcześniej musiała korzystać ze wspólnej na korytarzu) i pokój dla syna. - Musiałam o zgodę na to pisać do Urzędu Miasta, nikt nam wtedy nie mówił, że o ten dom toczy się spór, choć przecież urząd o tym wiedział. Gdybym miała tego świadomość, też bym zainwestowała, żeby mieszkać w ludzkich warunkach, mieć swoją łazienkę, ale pewnie nie na taką skalę. Teraz lokatorom "Polany" grozi eksmisja, choć nie wiadomo jeszcze, kiedy ona nastąpi. Już niemal rok temu, w listopadzie 2008 r., zakończyło się postępowanie sądowe, które pensjonat przyznało Zgromadzeniu Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Jak w oświadczeniu, przesłanym do zakopiańskiego magistratu, przypomina s. M. Elżbieta Siepak - rzecznik Zgromadzenia, otrzymało ono darowizną budynek w 1957 r. Został on jednak przejęty przez komunistyczne władze i przekazany FWP, które zajmowało go do 2000 r. "W tym roku Zgromadzenie ponowiło bowiem starania o odzyskanie własności - pisze rzecznik. - W roku 2002, a więc w czasie procesu, jaki Zgromadzenie prowadziło w celu odzyskania swej własności, nieruchomość została bezprawnie rozdysponowana przez Gminę Miasto Zakopane". W dawnych siedmiu pokojach urządzono wówczas 13 mieszkań komunalnych przeznaczonych dla kilkunastu lokatorów. Teraz Zgromadzenie zainteresowane jest odzyskaniem posesji bez lokatorów. W dawnym pensjonacie siostry chcą bowiem prowadzić dzieło miłosierdzia, związane z wychowaniem dziewcząt potrzebujących pomocy. "Zgromadzenie nie ponosi żadnej winy za sytuację lokatorów "Polany", gdyż jego własność przez 52 lata była i nadal jest bezprawnie użytkowana najpierw przez FWP, a następnie przez władze Gminy Zakopanego" - tak kończy się oświadczenie Zgromadzenia. - Nie mamy żalu do sióstr, bo każdy chciałby odzyskać swoją własność - zaznacza lokatorka "Polany". - Ale obawiamy się, co będzie z nami, bo choć niektórzy liczą, że może dostaną coś w lepszych warunkach, to inni panikują, że w ogóle nie będziemy mieć dachu nad głową. Jak podkreśla lokatorka, obecne władze zapewniają, że nikt na bruku się nie znajdzie. - Burmistrz Majcher sam do nas przychodzi, żeby nie fatygować nas wszystkich do Urzędu. Jest obietnica, że nie zostaniemy bez dachu, ale wszyscy wiedzą, że przed nami jest ponad 100 rodzin na liście oczekujących na komunalne lokum. A my na listę możemy być wpisani, dopiero jak siostry wręczą nam wypowiedzenia. Po otrzymaniu wypowiedzenia, lokatorzy będą mogli jeszcze trzy lata mieszkać w dotychczasowych lokalach. - Potem, wedle słów burmistrza, postępowanie egzekucyjne można jeszcze ciągnąć dwa lata, ale wolałabym zamiast szarpania się z komornikiem, mieć już wtedy inny dach nad głową - mówi zakopianka. Jak dodaje, żałuje dotychczasowego mieszkania w samym centrum Zakopanego, ale bardziej niż na lokalizacji zależy jej na standardzie tego przyszłego. - Żeby nie wsadzili nas do rudery, żebym nie dostała na rodzinę jednego pokoju i nie musiała robić wszystkiego od początku. Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego, zapewnia: - Będę dążył do takiego rozwiązania powstałego problemu, aby w wypracowanym porozumieniu uwzględnione były zarówno prawa osób - lokatorów zamieszkujących w budynku, jak również prawo własności do przedmiotowej nieruchomości, przynależne Zgromadzeniu Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. ŁUKASZ KOSUT lukasz.kosut@dziennik.krakow.pl