W październiku ubiegłego roku "Dziennik Polski" opisał historię sporu jednego z lokatorów Spółdzielni Mieszkaniowej "Mościce" z jej zarządem. Mieszkaniec jednego z bloków przy ul. Czerwonych Klonów skarżył się m.in. na złą pracę spółdzielni, ignorancję ze strony jej władz oraz nieprzeprowadzanie remontów i bieżących napraw. Po tym, jak lokator bloku przy ul. Czerwonych Klonów złamał obie nogi, kiedy wpadł do studzienki będącej w fatalnym stanie technicznym, skierował sprawę do sądu. Ostatecznie udało mu się wywalczyć odszkodowanie za uszczerbek na zdrowiu, jaki wskutek tego poniósł. W trakcie procesu wyszło na jaw, że w spółdzielni "Mościce" przygotowywane były protokoły dotyczące stanu technicznego drogi osiedlowej i zniszczonej studzienki, stwierdzające nieprawdę. - (...) Materiał dowodowy skutecznie podważył treść odpisów dokumentów w postaci protokołów z okresowych kontroli stanu technicznej sprawności obiektu w postaci drogi wewnątrzosiedlowej, które po prostu stwierdzały nieprawdę co do tego, że jej stan nie stwarzał zagrożenia dla ruchu pojazdów i pieszych - czytamy w uzasadnieniu wyroku sądowego. - Także okoliczności w postaci samego zdarzenia, któremu uległ powód, jak i fakt zdecydowania przez prezesa spółdzielni o remoncie studzienki przy okazji remontu chodnika (...) zadawały kłam treści odpisów tych dokumentów, a także potwierdzały fakt oświadczenia nieprawdy wyrażonej w ich wnioskach końcowych. Jak podkreśla lokator, okazuje się, że ze spółdzielnią można wygrać. - Niech ludzie nie boją się skarżyć tego typu instytucji, nawet kiedy słyszą, że to nie ma sensu i z góry są przegrani. Władze spółdzielni były bardzo pewne siebie, zachowywały się jak w czasach głębokiego komunizmu, a jak się okazało, przedstawiły dokumenty stwierdzające nieprawdę, które podważyły opinie biegłych i zeznania świadków - podkreśla lokator. Wątpliwości mężczyzny wzbudziły również inne dokumenty, w których zawarto informacje o stanie finansowym spółdzielni. - Wynika z nich, że SM "Mościce" dysponuje kwotą ponad 4 mln zł. Dlaczego więc te pieniądze nie są przeznaczane na remonty, ale trzymane na koncie. Jak to ma się do argumentów, że spółdzielni nie stać na remontowanie budynków i terenu wokół nich - dodaje lokator. Prezes SM "Mościcie" Stanisław Drelicharz jest obecnie na zwolnieniu lekarskim. Jak wyjaśnia zastępująca go Krystyna Sajdak, wymienione 4 mln zł to kwota, jaką spółdzielnia wykazała w bilansie na koniec 2009 roku. Ale to kwota przeznaczona m.in. na zobowiązania, które spółdzielnia miała do uregulowania w styczniu tego roku, płatności za wodę i centralne ogrzewanie. W tej kwocie mieszczą się również pieniądze zbierane przez mieszkańców poszczególnych bloków na fundusz remontowy. BAJA b.jaworska@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej w "Dzienniku Polskim": Kraków: Miasto zrezygnowało z obligacji - potrzebuje pieniędzy szybciej Co z rozbudową elektrowni? Pawilon dla gruźlicy