Lipnica Murowana każdego roku w Palmową Niedzielę sprawia wrażenie, jakby to właśnie tu na chwilę przeniosły się spojrzenia całego kraju i dużej części świata. Już na dojazdach do miasteczka oblężenie - na polnych drogach, na łąkach, w rowach i jarach porzucone samochody. Większość rejestracji z Małopolski, ale są też śląskie i mazowieckie. Ktoś wyjmuje kanapki, ktoś ubiera się w odświętną marynarkę. Policjanci usiłują kierować ruchem i opanować zamieszanie, ale różnie z tym bywa - właściciele pojazdów mają swoje koncepcje na to, jak dotrzeć do celu, parkując oczywiście możliwie najbliżej miejsca zdarzeń. W korku utykają telewizyjne wozy transmisyjne, śliczne dziewczyny w odświętnych strojach zmierzają do Rynku poboczem. Miejscowi pozdrawiają się przyjaźnie. *** Wydarzenie, które każdego roku przyciąga takie tłumy zainteresowanych to konkurs Palm w Niedzielę Palmową. Po raz pierwszy ogłosił go w 1958 roku miejscowy poeta Józef Piotrowski. Choć miejscowi gospodarze i bez tego starali się od pokoleń, by wykonywana w domu wielkanocna palma była okazała i piękna, to możliwość rywalizacji o zwycięstwo w konkursie zmobilizowała ich jeszcze bardziej. Celem konkursu było, tak jak jest również i dziś, wyłonienie najwyższej palmy, ale też zachęcenie mieszkańców okolicznych wiosek, by utrzymywali tradycję swoich przodków. Oba cele zostały spełnione. Można nawet zaryzykować tezę, że w stopniu daleko szerszym niż inicjator konkursu mógł sobie to w najśmielszych snach wyobrazić. *** W uliczkach prowadzących do Rynku, gdzie rozgrywa się główny spektakl, ciasno niczym na Floriańskiej. Czym bliżej celu, tym tłum bardziej zbity. Słychać Włochów i Anglików. Prześcigają się w zachwytach nad barwną polską tradycją i... bigosem, który z wielkiego gara nakłada miejscowa gospodyni. Mieszkańcy są przedsiębiorczy. W dniu zmasowanego najazdu turystów co drugie podwórko zamienia się w polową restaurację. Na ławach elegancko rozłożona cerata, wszak gości trzeba przyjąć należycie. Są też plastikowe i drewniane krzesła, każde inne, ale dziś nikomu to nie przeszkadza. Ważne, że można napić się ciepłej herbaty i zasmakować domowych potraw. Bardziej domowych niż jakiekolwiek "domowe jadło" serwowane w różnych restauracjach, bo przyniesionych na podwórko wprost z wiejskiej kuchni. Jest smakowicie. Goście raz po raz zamawiają dokładki i nie ma się czemu dziwić. Jedzenie przepyszne, takiego w mieście nigdzie już nie ma. *** Na samym Rynku poruszać się ciężko. To właśnie tutaj stoją palmy przygotowane przez uczestników lipnickiego konkursu: ta zwycięska i te, które w tym roku lauru nie zdobyły. Palmy, o grubości mieszczącej się w dłoniach, wykonywane są ze starannie układanych pręci i wiązane witkami w odległościach 20-30 cm w zależności od wysokości palmy. W czubie u góry wiązana jest wiązka palmy stawowej i strojona kolorowymi wstążkami i baziami wiosennymi. Wysokość palmy dyktowana była zawsze wielkością gospodarstwa i jego zamożnością. Przesądy zaś głosiły, że gospodarz, który nie wykonał palmy, by ją później poświęcić w Niedzielę Palmową, nie miał pewności czy w ciągu roku będzie żył w szczęściu. Palmy te miały chronić bowiem od chorób i zarazy, a te w przeszłości należały do najcięższych nieszczęść i w razie wystąpienia siały po wsiach zagładę. Trzeba się więc było przed nimi chronić na wszelkie, także na wpół magiczne, sposoby. Dziś te przekonania zastąpiła przede wszystkim chęć kultywowania tradycji i to ona sprawia, że co roku Palmy wyżej pną się w niebo i do tego są coraz piękniejsze. Zdobi się je starannie wykonywanymi kwiatami z bibuły, na wietrze powiewają też papierowe i materiałowe wstążki we wszystkich kolorach tęczy, przecudnie kontrastując z błękitnym niebem. Wszyscy je fotografują - i starzy i młodzi chcą mieć pamiątkę, bo lipnickie święto to jedno z najbardziej malowniczych pośród tych, które jeszcze się w Polsce zachowały. *** Najczęstsze pytanie, jakie zadają przyjezdni na rynku w Lipnicy brzmi: jak oni to robią? Turystów frapuje bowiem, jak to się dzieje, że osiągające prawie 30 metrów wysokości olbrzymie palmy wcale się nie łamią, tylko dzielnie utrzymują pion. Organizator wydarzenia, którym jest aktualnie Gminny Dom Kultury w Lipnicy Murowanej pomyślał i o tym, by zaspokoić ciekawość gości. Na ustawionej w rynku scenie odbywają się bowiem pokazy sporządzania takich palm, które każdy zainteresowany może obejrzeć. Ludowi artyści dzielą się niezwykłymi ciekawostkami, które wprawiają w zdumienie szczególnie dzieci wychowane od małego wyłącznie w mieście. Najmłodsi obserwatorzy otwierają buzie ze zdziwienia, patrząc jak młody chłopak w ludowym stroju wprawnymi rękami układa kolejne elementy coraz bardziej przypominające swoim kształtem palmy stojące tuż obok. Dla dzieci to niezapomniana lekcja i duża doza inspiracji. Dla dorosłych zresztą też. Jednak umiejętność wykonywania palm to nie jedyny talent, jaki posiadają miejscowi mieszkańcy. Na stolikach w Rynku prezentują też swoje artystyczne wyroby dzieci, młodzież, dorośli, a nawet seniorzy, co ma wydźwięk szczególny - obrazuje precyzję, cierpliwość i umiejętności, które wpajane od najmłodszych lat przepięknie się rozwijają, co sprawia, że przez całe życie trwa zdolność zagospodarowania wolnego czasu przyjemnym, relaksującym zajęciem. Godna pozazdroszczenia, bo dla zagonionych miejskich ludzi czas wolny od pracy, którego nie potrafią niczym zapełnić, bywa udręką. Pojedźmy więc do Lipnicy w Niedzielę Palmową - jeśli nie po piękną palmę, to po to, by na zielonej trawie i pod błękitnym niebem przypomnieć sobie, jak wygląda dobre, spokojne życie. Agnieszka Kantaruk