- Letnie zawody były dla nas bardzo ważne, ale traktowaliśmy je jak dobre przygotowania do sezonu zimowego. Na treningach dyspozycja Adama rosła, ale nie spodziewałem się, że wywalczy miejsce na podium - powiedział Lepistoe. To pod wodzą Fina Małysz osiągnął największe sukcesy i po słabszych latach wrócił na szczyt. W tegorocznych igrzyskach olimpijskich w Vancouver zdobył dwa srebrne medale. 64-letni szkoleniowiec jest optymistą przed nadchodzącym sezonem zimowym, którego punktem kulminacyjnym będą mistrzostwa świata w Oslo. - Jestem dobrej myśli. Jeśli teraz wygląda to tak dobrze, to zimą może być tylko lepiej. Wszystko idzie zgodnie z planem, dlatego uważam, że Adam powinien skakać znacznie dalej - dodał Lepistoe. Lekki niesmak po Letniej Grand Prix jednak pozostał. Na ostatni konkurs w Klingenthal Małysz pojechał z dużą szansą na czwarty w karierze triumf w całym cyklu. Warunkiem było znalezienie się na podium. Skoczek z Wisły zbyt długo zwlekał jednak ze startem i ruszył przy zapalonym czerwonym świetle. Za to został zdyskwalifikowany i ostatecznie wylądował na trzeciej lokacie. - Co się stało wszyscy widzieli. Nie wiem jaka była idea jury. Nie rozumiem ich postępowania, bo nie tak powinno to wyglądać. Warunki atmosferyczne były bardzo trudne. Wiatr ciągle się zmieniał. Sędziowie szybko wpuścili Adama na belkę, a wskaźnik wiatru był ciągle bardzo wysoki i niebezpieczne było skakanie. Nagle zapaliło się zielone światełko. W niezrozumiałym dla mnie momencie, więc postanowiłem jeszcze trochę poczekać. Spóźniłem się i machnąłem chorągiewką chwilę za późno - przyznał Lepistoe. Czterokrotny mistrz świata dostał parę dni wolnego. Z trenerem spotka się 18 października w Ramsau. Po tygodniowym zgrupowaniu w Austrii przeniosą się do Wisły. - To najbliższe plany. Będziemy się skupiać przede wszystkim na technice skakania, na wyrobieniu pewnych automatyzmów. Będziemy też kontynuować testowanie sprzętu. Z nartami niewiele można zrobić, ale cały czas kombinujemy przy kombinezonach i wiązaniach. O rezultatach i konkretach jeszcze zbyt wcześnie mówić - zaznaczył. Fiński szkoleniowiec ma nadzieję, że już na początku listopada warunki atmosferyczne pozwolą na oddanie pierwszych skoków na śniegu. - To byłoby idealne. Będziemy akurat po siłowych testach w Finlandii i warto byłoby przenieść się na skocznię. Potrzebować będziemy jednak śniegu i od tego wiele zależą dalsze nasze plany - powiedział. Puchar Świata w skokach narciarskich rozpocznie się 26 listopada zawodami w fińskim Kuusamo. Rozmawiała - Marta Pietrewicz