Prokuratura oskarżyła lekarza dyżurnego w krakowskim szpitalu im. Żeromskiego o to, że w listopadzie ubiegłego roku w sposób nieuzasadniony odstąpił od oceny stanu ogólnego pacjenta i wykonania podstawowych badań lekarskich, czym naraził go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Pacjent uskarżał się na bóle brzucha. Ponieważ w przychodni w Prokocimiu nie wykonywano badań usg, lekarz pierwszego kontaktu wysłał go do szpitala im. Żeromskiego w Krakowie. Tam lekarz dyżurny spisał zgłaszane przez pacjenta dolegliwości i odesłał go do poradni urologicznej. Pacjent ponownie trafił do przychodni w Prokocimiu, gdzie w poradni urologicznej usłyszał, że i tak konieczne jest badanie usg. Wrócił do domu, gdzie w nocy zmarł. Jak wykazała sekcja, przyczyną zgonu było pęknięcie tętniaka tętnicy biodrowej. Pacjent był wcześniej leczony na dolegliwości naczyniowe, co można było ustalić w prawidłowym wywiadzie lekarskim. Biegli ocenili postępowanie lekarza dyżurnego jako błąd w sztuce. Ich zdaniem prawidłowe rozpoznanie mogło nastąpić w szpitalu, a to zwiększało szanse na przeprowadzenie odpowiedniej operacji. Biegli podkreślili, że lekarz w wywiadzie zapisał jedynie zgłaszane dolegliwości, nie dokonał natomiast oceny stanu ogólnego pacjenta, tj. pomiaru ciśnienia, tętna, temperatury. Nie skierował go też na badanie usg jamy brzusznej i nerek oraz prześwietlenie przeglądowe rtg jamy brzusznej. Ponadto nie zlecił podstawowych badań morfologicznych, które mogły wykryć przyczynę dolegliwości. Oskarżony lekarz nie przyznał się do winy i wyjaśnił, że nie jest w stanie odtworzyć sytuacji związanej z tym pacjentem. Grozi mu kara do roku pozbawienia wolności.