Od czterech lat, wbrew staraniom pediatrów, nie udało się w Polsce wprowadzić żadnego nowego europejskiego programu leczenia nowotworów u dzieci. Najnowsze terapie dają nawet 90-procentowe szanse na wyleczenie (jeszcze 30 lat temu było to 10 proc.) przy mniejszych powikłaniach. Mali pacjenci mogliby z nich korzystać. Co stoi na przeszkodzie? - Brak przepisów, biurokracja i - jak się wydaje - niezrozumienie wagi problemu przez decydentów - powiedziała gazecie Walentyna Balwierz, szefowa Kliniki Onkologii i Hematologii Dziecięcej w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcy w Krakowie-Prokocimiu. Od kilku lat alarmuje ona wszelkie możliwe władze, że "istnieje pilna potrzeba wprowadzenia regulacji prawnych, a do czasu uchwalenia odpowiedniej ustawy, wprowadzenie czasowych rozwiązań, aby nowe programy leczenia dzieci z chorobami nowotworowymi, dające szanse na dalszą poprawę wyników leczenia, mogły być niezwłocznie wprowadzane." Nowe przepisy są potrzebne, bo w 2006 r. weszła w Polsce w życie - przyjęta pięć lat wcześniej przez Parlament Europejski - dyrektywa unijna określająca zasady prowadzenia badań klinicznych wszelkich produktów leczniczych.