Prokuratura oskarżyła Wacława K. o to, że w czerwcu pod pozorem badania laryngologicznego podstępem doprowadził pacjentkę do poddania się tzw. innej czynności seksualnej. Kolejny zarzut aktu oskarżenia mówi o usiłowaniu pozbawienia wolności innej pacjentki i zamiarze wywarcia na nią przemocą wpływu jako świadku obciążającego go swymi zeznaniami. Jak ustaliła prokuratura, lekarz w czerwcu podszedł do siedzącej w przychodni kobiety i zaprosił do swojego gabinetu na badania laryngologiczne, sugerując że ma ona powiększoną tarczycę. Po badaniu tarczycy kazał się pacjentce położyć na kozetce i celem zbadania brzucha i dopuścił się tzw. innych czynności seksualnych. Wzburzona kobieta wyszła na korytarz, gdzie podeszła do niej inna młoda pacjentka i przyznała, że w trakcie jej badania też doszło do sytuacji, która nie powinna mieć miejsca. Obie kobiety zawiadomiły kierownictwo przychodni, a następnie policję. Chciał ukryć swoją tożsamość Według ustaleń prokuratury, lekarz po otrzymaniu wezwania na przesłuchanie podjechał 3 lipca pod dom drugiej pacjentki. Mimo letniej pory był w kurtce, czapce z daszkiem i okularach, na rękach miał rękawiczki. Zdaniem prokuratury, świadczy to o tym, że chciał ukryć swoją tożsamość. Podszedł do wychodzącej z domu kobiety, prysnął gazem pieprzowym w twarz i zaczął ją ciągnąć w stronę samochodu. Kiedy kobieta stawiała opór i zaczęła krzyczeć, została uderzona w twarz, ale pomocy udzielili jej przechodnie. Zaskoczony oporem lekarz chciał uciec z miejsca zdarzenia, ale kobieta i inni ludzie udaremnili mu to i zawiadomili policję. W samochodzie znaleziono spreparowane oświadczenie, w którym kobieta odwoływała swoje zeznania, nóż, taśmę samoprzylepną i tłuczek. Lekarz przyznał się do zarzutów Lekarz początkowo nie przyznawał się do zarzutów, potem jednak przyznał się, podkreślając jedynie, iż nie było jego zamiarem pozbawienie wolności kobiety. Grozi mu kara pozbawienia wolności do 8 lat. Jak poinformowała rzeczniczka odpowiedzialności zawodowej przy Okręgowej Izbie Lekarskiej w Krakowie dr Ewa Mikosza-Januszewicz, Wacław K. po przedstawieniu mu zarzutów został zawieszony w prawach wykonywania zawodu i toczy się przeciw niemu postępowanie przed rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej. Wacław K. był już w 2006 r. skazany przez krakowski sąd na karę półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata za seksualne wykorzystanie trzech pacjentek. Został też zawieszony w wykonywaniu obowiązków na trzy lata. Molestuje pacjentki, ale nie chce ich krzywdy Jak podawała w lipcu "Gazeta w Krakowie", lekarz korzystał w tym czasie z opieki psychiatrycznej i uzyskał opinię, iż ma osobowość symbiotyczną, która wywołuje u niego "misję nadmiernej pomocy", i choć molestuje pacjentki, to nie chce ich krzywdy. Na tej podstawie w 2009 r. wrócił do pracy. Informacje te sprowokowały radną Sejmiku Województwa Małopolskiego Lucynę Malec (SP), która w wydanym w lipcu oświadczeniu "jako radna, ale przede wszystkim jako kobieta" wyrażała zaniepokojenie i sprzeciw pozytywną opinią wydaną przez biegłych lekarzowi. Domagała się też kontroli w Szpitalu Specjalistycznym im. dr. Józefa Babińskiego w Krakowie, gdzie wydano opinię. Jak poinformował kierownik biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie Piotr Odorczuk, w szpitalu sprawdzono pod względem formalnym procedury wydawania takich opinii i nie stwierdzono nieprawidłowości. Za treść opinii odpowiada bowiem biegły sądowy.