Krakowski Międzynarodowy Port Lotniczy im. Jana Pawła II to skomplikowana machina. Nad prawidłowym działaniem czuwają pracownicy MPL i państwowe służby. Ochroniarze, policjanci, funkcjonariusze Straży Granicznej mają zapewnić bezpieczeństwo i porządek. Mundurowi często zatrzymują poszukiwanych przestępców, czasem znajdują przemycane narkotyki czy dzieła sztuki. Choć lotniskowi stróże porządku odnoszą sukcesy, jest też dziedzina porażki. - Kierowcy nagminnie zajmują miejsca dla niepełnosprawnych - twierdzi stały bywalec lotniska. Terminal znajduje się powyżej jezdni. Gdy pasażer wysiada z auta w strefie tzw. postoju krótkoterminowego, musi pokonać niewielką różnicę wysokości. Osoby całkowicie sprawne nie mają problemu, idą po schodkach. Dla ludzi na wózkach przygotowano pochylnię, która znajduje się przy miejscach parkingowych dla niepełnosprawnych. Gdy samochód z inwalidą nie może tam zaparkować, dostęp do budynku jest utrudniony. - Stanowiska dla inwalidów są zajmowane przez chamów i cwaniaków. Przyjeżdżają młodzi w BMW i śmieją się w twarz parkingowym - opowiada naoczny świadek. - Przyjeżdżają taksówki i busy. Kierowcy wiedzą, że są bezkarni. Pracownicy MPL nie mogą nic zrobić. Jeśli pojawi się policja, tylko poucza kierowców. Lotniska dotyczy specjalna dyrektywa europejska, która nakazuje wprowadzić ułatwienia dla niepełnosprawnych. Według oficjalnych danych, pracownicy MPL wdrożyli zalecenia w ubiegłym roku. Jednak miejsca dla inwalidów są okupowane przez sprawne osoby, a liczne służby lotniskowe niewiele mogą w tej sprawie. - Ten teren to droga wewnętrzna. Policja czy straż miejska nie mogą interweniować, a pracownicy MPL są w stanie tylko uprzejmie prosić o zwolnienie stanowiska. Takie jest prawo - mówi Justyna Zajączkowska, rzecznik MPL. Łukasz Chmielowski redakcja.krakow@echomiasta.pl