- Grupa lidera, Liquigas, praktycznie nie dała mi szansy powalczyć o to zwycięstwo. Nie było wiele miejsca do ataku. Planowałem jeszcze atak na ostatnich kilometrach, ale rozpadało się i tak naprawdę liczyło się bezpieczeństwo. Szczęśliwie nic nie stało się na finiszu. Zdrowie jest najważniejsze, szczególnie w kontekście zbliżających się igrzysk - powiedział Kwiatkowski, który 28 lipca wystartuje w Londynie. Kolarz belgijskiej grupy Omega Pharma-Quickstep przyznał, że jest zadowolony z drugiej lokaty w Tour de Pologne. - Przed wyścigiem wziąłbym to miejsce w ciemno. Dziś trzeba było uważać, by nie stracić tej pozycji, nie zaplątać się gdzieś. W naszej drużynie pozostało tylko sześciu zawodników i nie mogliśmy za bardzo szarżować. Super, że wcześniej mogłem założyć koszulkę lidera. Nie udało się jej obronić, ale jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa. To właściwie początek mojej kariery. Przyjadę tutaj za rok i spróbuję wygrać - zaznaczył 22-latek. Jak się czuł, gdy na trasie pomagał mu taki as jak Tom Boonen? - To było miłe uczucie. W sumie nie spodziewałem się tego. Myślałem, że Tom przyjechał do Polski, aby wygrać etap albo przygotować się do igrzysk olimpijskich. Gdy na piątym etapie zaczął mocno ciągnąć peleton, było to dla mnie dodatkową motywacją. A i dla kibiców był to wspaniały widok, kiedy mistrz Belgii pracuje dla Polaka". Kwiatkowski z optymizmem mówi o występie w igrzyskach. "Podejdziemy do startu bez kompleksów. Ścigam się na co dzień z tymi kolarzami, którzy przyjechali na Tour de Pologne. Wielu z nich szykuje się do igrzysk. Uważam, że nie odstajemy od nich, a nawet w porównaniu z niektórymi jesteśmy na wyższym poziomie. Musimy pojechać inteligentnie, a jak wyścig się dobrze ułoży, to walczyć chociażby o zwycięstwo". Kwiatkowski żałuje, że w Tour de Pologne nie było etapu jazdy na czas. "Wyścigi, na których są czasówki, wychodzą mi bardzo dobrze. Szkoda, że jej nie było. Ma być za rok? To się bardzo cieszę".