Sportowcy znajdą tu narty, a muzycy akordeon lub perkusję. Klientów, którzy chcą pozyskać stary wojskowy sprzęt nie brakuje - donosi "Polska Gazeta Krakowska". Kiedy do Polski przylatują kolejne myśliwce F-16, a z taśmy produkcyjnej zjeżdżają nowoczesne wozy bojowe typu "rosomak", sprzęt z lat '50,'60,'70 i '80 nie zostaje pozostawiony rdzy na pożarcie. Akcesoria już niepotrzebne naszym żołnierzom kupują cywile. Później wykorzystują je w różnoraki sposób. - Oczywiście nie wszystko może trafić w cywilne ręce - zastrzega rzecznik prasowy AMW Małgorzata Golińska. - Ustawa rozgranicza, na co trzeba mieć koncesję, a na co nie. Nie każdy może kupić sobie czołg czy amunicję - dodaje. Sprzęt koncesjonowany można nabyć drogą licytacji tylko w centrali agencji w Warszawie. Pozostały jest dostępny w sklepach oddziałów terenowych. W krakowskim punkcie sprzedaży przy ulicy Rakowickiej sprzętu nie brakuje. Półki uginają się od mundurów, toreb, hełmów, lornetek, butów i innego wyposażenia prawdziwego wojaka. - Od poniedziałku do środy jeździmy po jednostkach wojskowych - mówi jeden z pracowników sklepu. - Ostatnio przywieźliśmy 8 tys. hełmów. Cieszą się wielkim powodzeniem - dodaje. Akcesoria drobne zwożone są do magazynu. Z kolei pojazdy wojskowe, ciężarówki, jeepy, wozy bojowe itp. inwentaryzuje się w jednostkach i przekazuje nabywcy dopiero po udanej transakcji. Wiele rzeczy od razu znajduje chętnych. Są też jednak i takie, które latami zalegają niechciane. - Raz hitem był wagon kolejowy z 1906 roku. Poszedł bez problemu - mówi Jacek Andrzejczak, kierownik magazynu. - Natomiast podczas ostatniego przetargu nie udało się sprzedać lokomotywy spalinowej. Ciągle też nie możemy "opchnąć" 40 tys. zakrętek do solniczek. Przecież niedrogie, po 1 groszu - dodaje z uśmiechem. W Warszawie udało się natomiast sprzedać 64 tys. żarówek różnego typu. Sklep przyciąga wielu różnych klientów. Większe partie towaru kupują najczęściej sklepy z militariami. Ale nie tylko. - W tamtym roku mieliśmy bardzo dużo sprzętu medycznego. Zaopatrywały się nawet u nas krakowskie szpitale. Nosze polowe wykupili z kolei harcerze - opowiada pan Jacek. Innymi klientami są miłośnicy militariów - uprawiający grę wojenną paintball, czy też członkowie bractw rycerskich, którzy wojskowy sprzęt przerabiają na swoje potrzeby. - To również idealne miejsce dla tych, którzy przeprowadzają remont w starym domu. Często znajdują tu części, których nie mogą już dostać w innych sklepach - dodaje kierownik Andrzejczak. W magazynie można również spotkać właściciela jednej z krakowskich knajp, który znalazł jeszcze inne zastosowanie dla wojskowego sprzętu. - U mnie w lokalu, kiedy ktoś zamówi naraz 10 piw, to dostaje hełm w prezencie - mówi pan Tomasz. - Właśnie przyjechałem po nową partię, bo ostatnie sto już rozdałem. Ja się nie interesuję militariami, tylko biznesem - podkreśla.