Przypomnijmy, że w poniedziałek rano krakowski magistrat poinformował o niespodziewanej decyzji prezydenta Krakowa: zdymisjonowaniu wiceprezydent Elżbiety Koterby odpowiedzialnej za rozwój miasta. Jak głosił komunikat, odwołanie ma związek z projektem budowy osiedla na Klinach, powstającym w ramach rządowego programu Mieszkanie Plus. Konkurs na projekt tego osiedla wygrała pracownia architektoniczna, współpracująca z Biurem Rozwoju Krakowa, które to biuro jest własnością najbliższej rodziny Elżbiety Koterby, jej męża i syna. W dodatku to Elżbieta Koterba aktywnie uczestniczyła w imieniu miasta w rozmowach z inwestorem na temat tej gigantycznej inwestycji, przewidującej budowę budowę ponad tysiąca mieszkań na wynajem. Krakowski magistrat w poniedziałkowym komunikacie przyznał, że "nie ma powodów, by powątpiewać, iż negocjacje prowadzone dotychczas odpowiednio zabezpieczały interes miasta", ale "w tej sytuacji zaangażowanie prezydent Elżbiety Koterby może być traktowane jako niedopuszczalny konflikt interesów". Prezydent Krakowa nie widział konfliktu interesów Dymisja okazała się zaskoczeniem głównie z tego powodu, że o współpracy Biura Rozwoju Krakowa z miastem było wiadomo od dawna. Cztery lata temu okazało się, że władze Krakowa przelały na konto tej spółki ok. 300 tys. na remont elewacji kamienicy na rogu ulicy Wiślnej i Gołębiej. W ciągu pięciu lat Biuro Rozwoju Krakowa dostało od miasta ponad milion złotych na remonty w tej kamienicy. Firma architektoniczna syna wiceprezydent pomagała także deweloperowi w innej kontrowersyjnej inwestycji: budowie bloku przy zabytkowym forcie Bronowice. Wiceprezydent zapewniała wtedy, że ona nie wywierała w tej sprawie żadnego nacisku. Prezydent Krakowa nie widział do tej pory żadnego konfliktu interesów w działalności wiceprezydent Koterby. Wszytko to zmieniło się w ciągu ostatnich dni. - Gdyby nie zbliżająca się kampania wyborcza, to takiej decyzji by nie było. Pani Koterba już nie raz była krytykowana przez media za konflikt interesów - uważa prof. Andrzej Piasecki, politolog z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Podkreśla, że Elżbieta Koterba został zdymisjonowana mimo tego, że w sprawie budowy osiedla na Klinach nie ma zarzutów prokuratorskich, ani żadnej innej ingerencji wymiaru sprawiedliwości. - Nie ma więc nadużyć, które mogłyby tłumaczyć tak gwałtowną reakcję - dodaje prof. Piasecki. Dymisja wiceprezydent Koterby nie jest ostatnią? Ta dymisja jest tym bardziej dziwna, że prezydent Jacak Majchrowski nie zwalniał swoich innych współpracowników, którzy mieli kłopoty z prawem. Nie zdymisjonował wiceprezydenta Tadeusza Trzmiela, oskarżonego przez prokuraturę o to, że podpisał antydatowany dokument, dzięki któremu firma Budostal 5 mogła uniknąć zapłacenia kary umownej (potem wiceprezydenta uniewinnił sąd). W przypadku wiceprezydent Koterby prof. Majchrowski zareagował ostro. - To było działanie wyprzedzające zarzuty. Widać, że prezydent przygotowuje się do kampanii wyborczej. Tylko że w czasie kampanii będzie rozliczał się z całych czterech lat swojej kadencji. To, że odwołał wiceprezydent Koterbę na trzy miesiące przed wyborami niczego nie zmienia, mógł to przecież zrobić wcześniej - uważa prof. Piasecki. W tej całej sprawie kluczowy jest również fakt, że wiceprezydent odpowiadała za zieleń i rozbudowę miasta - to dziedziny najbardziej krytykowane przez media i miejskich aktywistów. Elżbiecie Koterbie zarzucano betonowanie miasta, zyskała nawet pseudonim "Żelbeta". - Prezydent i jego urzędnicy zawsze bardzo gorliwie bronili wiceprezydent. Teraz przyznali się do błędu - podsumowuje prof. Piasecki. Według mediów dymisja wiceprezydent Koterby nie jest ostatnią: o swoje stanowisko powinien obawiać się również wiceprezydent Tadeusz Trzmiel, odpowiedzialny za inwestycje. Wszystkie te zmiany mają odmłodzić skład najbliższych współpracowników prezydenta i doprowadzić go do wygranej w wyborach.