Namalowali je absolwenci szkoły za zgodą pani dyrektor, byłej siatkarki "Wisły". Największy rysunek powstał na budynku sali gimnastycznej. Tu oprócz białej gwiazdy, na niebiesko- -czerwonej fladze znalazło się nazwisko i portret Henryka Reymana, którego imię nosi stadion Wisły. Rodzice najpierw myśleli, że to dzieło nielegalnych grafficiarzy i wezwali Straż Miejską. - Strażnicy poszli do gabinetu dyrekcji, gdzie okazało się, że wszystko odbyło się za zgodą władz szkoły. Podobno byli bardzo zdziwieni - opowiada matka piątoklasisty. Barwy Wisły narzucają ton szkole. - Syn bardzo uważa, żeby nie zabrać na lekcję wychowania fizycznego biało-czerwonego stroju, bo to kolory "Cracovii" - opowiada matka. Jej zdaniem w ostateczności symbole Wisły mogłyby pozostać na szkole, ale pod warunkiem, że domalowane byłyby także symbole Cracovii. - Szkoła ma uczyć tolerancji, a nie odwoływać się do klubowych antagonizmów - mówi matka. Bożena Sadok, dyrektor Szkoły Podstawowej 113, zapewnia, że nie chce promować jednego klubu. - Kiedy zobaczyłam to graffiti, to uznałam, że trochę przesadzili i kazałam zamalować gwiazdę - twierdzi. Przy poprawianiu rysunków grafficiarze dodali kolor zielony. Dyrektor Sadok kiedyś była siatkarką "Wisły". - Ale nie dzielę ludzi na kibiców Wisły i Cracovii. Wszyscy jesteśmy Polakami - mówi. Tłumaczy, że chciała, aby na szkole pojawiły się rysunki, bo są lepsze od wulgarnych napisów, które trzeba było w kółko zamalowywać. - Choć nasza szkoła jest pod patronatem Cracovii, to nie wyobrażam sobie, żebyśmy wymalowali na budynku jej barwy - mówi Mirosław Gilarski, radny i dyrektor Szkoły Mistrzostwa Sportowego, w której młodzi ludzie trenują piłkę nożną. W szkole dba o to, aby nie było niezdrowej rywalizacji między kibicami dwóch klubów piłkarskich. Dlatego nosi imię Józefa Kałuży i Henryka Reymana, a w jej logo znalazły się elementy symboliki Wisły i Cracovii. - W naszej szkole uczniowie mają ze sobą rywalizować na boisku, a w szkole uczyć się tolerancji. A kiedy w łazienkach pojawiają się napisy typu "Wisła Pany" szybko są zamalowywane - mówi Mirosław Gilarski. Sprawą graffiti na budynkach SP nr 113 zajmie się kuratorium. Jego przedstawiciele odwiedzą szkołę dzisiaj. Zbadają także sprawę nauczyciela techniki, który kazał przynieść dzieciom do szkoły nożyki i piły, o czym napisała "Gazeta Wyborcza". - Po przeprowadzeniu kontroli zostaną wyciągnięte wnioski i wprowadzone ewentualne zalecenia dla dyrektora. Sprawę będziemy mogli ocenić dopiero po jej dokładnym zbadaniu - mówi Aleksandra Nowak, rzeczniczka kuratorium. Niedawno osiedlowi wandale pomazali graffiti na szkole asfaltowym lepikiem. - Szkodę zgłosiłam do PZU. Kiedy wypłacą mi odszkodowanie zamaluję graffiti - obiecuje dyrektor Sadok. AM Zobacz także: Jubileusz nie tylko kupiecki Niezwykły życiorys Yarona Karola Beckera Cofną przedsiebiorcy pozwolenie