Jeszcze kilka lat temu do studzienek z wodą płynącą z głębokości kilkudziesięciu metrów ustawiały się kolejki. Powszechna opinia, że to zdrowa, świeża, źródlana woda, nie zmieniła się, mimo iż przy studzienkach pojawiły się nowe napisy "Woda niezdatna do picia przez ludzi". I choć kolejek po wodę już nie ma, nadal cieszy się ona ogromnym zainteresowaniem krakowian. Co chwila ktoś podchodzi do studzienki i napełnia wodą kilka, a nawet kilkanaście butelek. Mieszkańcy nie ufają zakazom Pan Tadeusz pije wodę ze studzienek od ponad 10 lat. Średnio 2-3 razy w miesiącu przychodzi po 5 litrów wody. Preferuje ujęcie przy placu Sikorskiego, ale czasem napełnia butelki również przy ul. Kościuszki. To tu uświadamiamy mu, że przy studzience jest ostrzeżenie, że woda jest zanieczyszczona. Pan Tadeusz nie ufa jednak takim informacjom. Ma własny sposób na sprawdzenie wody. - Zawsze kontroluję wodę specjalnym radiestezyjnym wahadełkiem. Piję tylko tę, która pozytywnie przejdzie test. Woda ze studzienek smakuje lepiej niż ta z kranu i jest zdrowsza. Bo niby czym ma być zanieczyszczona? Przecież wypływa głęboko spod ziemi. Piję tę wodę od wielu lat i nie miałem problemu ze zdrowiem - zapewnia. Podobnie uważa wielu amatorów wody ze studzienek. - Te zakazy to celowe działanie, żeby zmusić nas do kupowania butelkowych wód za 3 zł. Nie chcą, żebyśmy brali wodę za darmo - dodaje zdenerwowany zakazem mieszkaniec, który szybko napełnia kilka butelek, by móc odjechać i uniknąć dalszych pytań. W sumie bierze około 15 litrów. Zapytany, czy nie obawia się o swoje zdrowie, niechętnie odpowiada: - Mleko też jest niezdrowe, a każdy je pije. Wolę tę niby zanieczyszczoną wodę niż brudną kranówkę. Zdrowa kranówka Piotr Ziętara z Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji zapewnia, że kranówka jest w Krakowie czysta i zdrowa. - Jest ciągle badana przez sanepid. Wykonuje się na niej około pół miliona analiz rocznie, podczas gdy alternatywne ujęcia wody badane są kilka razy w ciągu roku. Wynika to z nieuregulowanej sytuacji prawnej tych ujęć. Woda z wodociągów jest bezpieczna w 100 proc. i można ją pić bez gotowania, choć środek dezynfekujący powoduje specyficzny zapach - wyjaśnia Piotr Ziętara. - Nie wywieszamy tych tabliczek po to, aby zmusić ludzi do picia wody z kranu. Po prostu chcemy ich ostrzec - zapewnia. Kiedy przy badaniu wody ze studzienek pojawia się wynik negatywny, MPWiK ma obowiązek wywiesić tabliczki z zakazem. Tak było podczas ostatniego badania. Woda aż z ośmiu studzienek jest zanieczyszczona. Sanepid stwierdził w niej m.in. nieakceptowalny zapach i barwę oraz podwyższone stężenie amoniaku, związków żelaza i manganu. Woda smakuje jak mineralna, ale nadmiar pierwiastków szkodzi człowiekowi. Zepsuta woda ze studni Efekty tych przekroczeń niekoniecznie są widoczne od razu. Szkodliwe związki odkładają się w organizmie i z czasem mogą doprowadzić do zatrucia organizmu. - Ich działanie widać na butelkach, w których mieszkańcy noszą wodę. Są zielone od glonów i brązowe od żelaza. Poza tym woda postawiona w domu w butelce szybko się psuje. Już po 10 godzinach przechowywania zaczyna gnić - ostrzega Piotr Ziętara. Studni z zanieczyszczoną wodą nie można zamknąć, ponieważ są awaryjnym źródłem zaopatrzenia miasta w wodę, ale nie pitną. Katarzyna Ponikowska katarzyna.ponikowska@echomiasta.pl