Wspaniałe i okazałe budowle były efektem często żmudnej i całorocznej pracy. Szczegółowość detali, barwność i bajkowość, a także perfekcja i profesjonalizm wykonania, niejednokrotnie także pełne zmechanizowanie wprawiało w zachwyt przybyłych, zwłaszcza tych najmłodszych. Historia krakowskich szopek sięga XIX wieku. Tradycja ta rozpoczęła się w Zwierzyńcu i Krowodrzy. Tam właśnie, prekursorzy szopkarstwa - kaflarze i murarze, w martwym zimowym sezonie wykonywali świąteczne szopki. Jedne przeznaczali na sprzedaż, a inne dla kolędników. O tradycji szopek opowiedział portalowi INTERIA.PL Jan Kisz, który swoją pierwszą szopkę przygotował na konkurs w 1967 roku. W tym roku zrobił szopkę miniaturkę, która mierzyła 15 cm. - Kończyłem ją tej nocy, tuż przed konkursem. - śmieje się pan Jan. Na pytanie skąd wziął się pomysł na taką, a nie inną szopkę odpowiedział, że sam pomysł klaruje się przez 40 lat - Wszystko trzeba najpierw rozrysować, rozplanować, wyznaczyć proporcje poszczególnych elementów. Konieczne jest studium kształtu, koloru, pomysł najważniejszy. Pan Jan w swojej kolekcji ma już 30 szopek, których nie zamierza sprzedać, bo mają one dla niego wartość sentymentalną. Wykonanie każdej szopki jest niezwykle czasochłonne. W wielu szopkach pojawiają się elementy stałe, takie jak Lajkonik, Jan Twardowski, Smok Wawelski, które są zarazem bohaterami krakowskich legend. Pan Jan dodaje, że w swoich pracach wykorzystuje także nawiązania do literackiej tradycji Jasełek, między innymi do "Betlejem polskiego" Lucjana Rydla. Szopki na samym początku robiono głównie w celu wystawiania przedstawień jasełkowych. Pan Jan szuka swoich inspiracji także w ludowości i historii. Nie tylko on sięga do kultury chłopskiej. W jednej z szopek znaleźli się przedstawiciele najróżniejszych regionów Polski w swoich ludowych strojach - od Kaszubów, Kujawiaków po Krakowiaków i Górali. Wielu szopkarzy startuje kolejny raz w konkursie, tak jak Pan Roman Woźnicki, dla którego był to 15 start. Pan Roman zaznacza, że w tylko w Krakowie szopka Bożonarodzeniowa jest pałacem. Co więcej, jego szopki przedstawiają baśniową opowieść o Pańskim Narodzeniu. Wśród weteranów należy wymienić także wielokrotnego laureata Macieja Moszewa, który w konkursie wystartował już po raz 49. i Zbigniewa Gillerta. Pan Andrzej Borucki, który szopki przygotowuje na konkurs już 40. raz był natomiast rekordzistą 67. Konkursu, zaprezentował bowiem 3 swoje projekty. Wśród szopkarzy pojawili się także debiutanci, między innymi pan Mieczysław Dębowski, którego szopka była ściśle związana z architekturą Krakowa. Na budowlę składały się dwie wieże Kościoła Mariackiego, Brama Floriańska, Kopuła Zygmuntowska i Sukiennice. - Szopkę na konkurs robię pierwszy i ostatni raz - śmiał się pan Mieczysław, po czym wyjaśnił, że jest to niezwykle trudne i żmudne, a przede wszystkim czasochłonne. Wykonanie 55 cm szopki zajmuje 5 miesięcy, po 8 godzin dziennie. Przedział wiekowy szopkarzy objął kilka generacji. Od 4-letnich przedszkolaków po sędziwych seniorów. Najmłodsi uczestnicy konkursu uczyli się w Przedszkolu imienia Koszałka Opałka w Krakowie, a także w Przedszkolu Sióstr Nazaretanek w Częstochowie. Szopkarze pochodzili nie tylko z Krakowa, ale i z Zawiercia, Miechowa, Gliwic, czy też Częstochowy. Dominacja mężczyzn wśród szopkarzy również została przełamana, a to za sprawą pani Lucyny Szopy, która przygotowała swoją własną szopkę na konkurs. Szczególną uwagę turystów, a także jurorów przyciągnęła szopka wykonana z chleba przez Darka - pensjonariusza opolskiego więzienia. Kapelan Tadeusz Słocki opowiedział nam o długiej żmudnej pracy związanej z ręcznym wyrabianiem i farbieniem chleba. Nad szopką Darek pracował cały rok. To była jego własna inicjatywa, sam wpadł na pomysł i wykonanie. Wśród uczestników konkursu pojawiły się także osoby niepełnosprawne, dla których przygotowanie szopki było fantastyczną formą terapii i zabawy. Jedna z szopek, przygotowana przez Piotrka, była niezwykle nowoczesna, na jej kształt miały wpływ gadżety współczesnej kultury, takie jak chociażby talerze satelitarne, telewizory, reklamy marketów. Globalizacja i konsumpcja zdominowały nasz świat. Żłobek jest pusty. Przesłanie, jakie chciał nam powiedzieć Piotrek, jest niezwykle ważne - Pan Jezus uciekł ze żłóbka, ponieważ taki świat mu się nie podoba. Niezwykle piękną i kolorową szopkę przygotowały pensjonariuszki z Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego Sióstr Felicjanek. Nad szopką w ramach terapii zajęciowej od sierpnia pracowało solidnie 8 osób. Szopki były robione przez pensjonariuszki od 2001. 8 razy wzięły udział w konkursie. Raz otrzymały nawet nagrodę. Również Warsztat Terapii Zajęciowej Brata Alberta z Dywizjonu 303 przygotował własną szopkę, której elementem były piękne Aniołki, charakterystyczne dla wystroju świątecznego miasta. O godzinie 12:00 przy dźwiękach hejnału szopkarze przeszli w pochodzie spod pomnika Mickiewicza, na plac przy wieży ratuszowej, by tam z osobna zaprezentować swoje prace. Pojawiła się i rodzina Malików, która od 1937 roku przygotowuje swoje szopki. W tym roku ich reprezentacja była niezwykle liczna, przygotowali aż 7 szopek. Na szczególną uwagę zasłużyła szopka Rosalii Malik wraz z kukiełkami zrobionymi przez Annę Malik. Wśród lalek wyróżnić można było Rodzinę Świętą, Trzech Króli, Anioła, Diabła, Krakowiaków i Górali. Szopka tym samym nawiązywała do swojej tradycji, gdy była wykorzystywana w Jasełkach. Prezentacja szopek zakończyła się o godzinie 13. Ponieważ najmłodsi zgłosili ponad 115 szopek, z pewnością można uznać, iż rośnie pokolenie następnych szopkarzy, a tradycja Krakowskiego Konkursu Szopek jest nadal żywą i niezwykle cenną dla całej polskiej kultury. Anna Golonka