Trzytonowe zwierzęta łączą przyjemne z pożytecznym - pisze "Gazeta Krakowska ". Dzięki manicure i pedicure mają zdrowe nogi, a przy okazji podjadają smakołyki. - Podczas robienia jednej nogi, przez dwie godziny, Baby zjada nawet 20 kg marchewki - zdradza Jarosław Barański, pielęgniarz słonic. - Czasami też wyczują w kieszeniach swych manicurzystów czekoladę, którą uwielbiają, więc cmokają z prośbą o ten przysmak. Obie słonice potrafią przekonać swoich opiekunów do spełniania ich zachcianek. Zarówno 48-letnia Baby (na zdjęciu) jak i 32-letnia Citta przez wiele lat występowały w międzynarodowych cyrkach. Nauczyły się więc sztuczek, którymi zabawiają pielęgniarzy i zwiedzających. Gdy chcą dostać pyszną główkę sałaty, jabłka, czy zielone gałęzie, potrafią klękać na jedno lub dwa kolana, unosić się na tylnych nogach, zabawnie wyginać trąby albo... podawać przez ogrodzenia opony z wybiegu. Gdy chcą okazać, jak dużą sympatią darzą swych pielęgniarzy, pozwalają się głaskać po językach i rozkosznie mruczą. Na takie porozumienie pracowano jednak cały miniony rok. Sześciu opiekunów uczyło się języków obcych, aby trenować i dbać o słonice. Zwierzęta znały bowiem angielski, niemiecki, włoski i hiszpański, a polskiego ani trochę. - Dzisiaj nasz język działa na nie uspokajająco, ale i tak najchętniej wykonują polecenia wydawane po niemiecku - zdradza pielęgniarz Paweł Liparz. Panowie, choć obyci ze słoniami, musieli poznać nowe zasady ograniczonego kontaktu z wielkimi zwierzętami. Zaleceniem hiszpańskiego ogrodu ZooNatura, który przekazał słonice do Krakowa, była bowiem pielęgnacja przez ogrodzenia. Słonice świetnie zaaklimatyzowały się w krakowskim ogrodzie zoologicznym. Polubiły pracowników i swoje nowe lokum. Denerwują się, gdy słyszą hałas, nie lubią też bezczynności. Gdy nikt nie widzi, rozpracowują zamki bram prowadzących z wybiegu do kuszących łakociami boksów.