Krakowskiemu pogotowiu groziło bankructwo, ponieważ do wczoraj nie było podpisanego aneksu do kontraktu z małopolskim oddziałem Narodowego Funduszu Zdrowia. Od początku kwietnia pogotowie funkcjonowało na pożyczkach i kredytach. Pieniędzy wystarczało zaledwie na paliwo i pensje pracowników. Dyrekcja pogotowia oraz związki zawodowe nie zgadzały się z proponowanymi przez NFZ stawkami. Wysokość kontraktu na ten rok miała być na poziomie sprzed dwóch lat. Przyparte do muru władze pogotowia podpisały aneks - na razie na dwa miesiące. Dyrektor pogotowia nie ukrywa, że zaproponowane stawki są po prostu za małe. Dalsze negocjacje będą prowadzone jeszcze w tym tygodniu.