Do zamieszek na krakowskim Bieżanowie doszło na początku września. W czasie weekedowych starć ranne zostały trzy osoby - wśród nich piętnasto- i osiemnastolatek. Obaj trafili do szpitala. To właśnie tych chłopców miał zaatakować mężczyzna, którego zatrzymała krakowska policja. Tuż po zamieszkach w ręce funkcjonariuszy wpadło ośmiu mężczyzn, usłyszeli oni zarzuty udziału w bójce z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Grozi im do ośmiu lat więzienia. Zdaniem policji, w całej sprawie nie chodziło o porachunki pseudokibiców. - To po prostu dwie grupy, które się nie lubią. Oni znają się z widzenia, mieszkają na sąsiednich ulicach. Pech chciał, że trafili na siebie tego wieczoru i stąd ta bójka - mówił inspektor Dariusz Nowak.