Wieczorem atmosfera radosnych wspomnień ustąpiła zadumie i rozważaniom nad tym, kim był dla nas papież-Polak i co oznacza dla nas jego beatyfikacja. Zobaczmy, jak krakowianie wspominają Jana Pawła II. Zawsze i wszędzie będzie święty "Ja mam 83 lata... dokładnie pamiętam dzień, kiedy Wojtyła został papieżem. Płakaliśmy wszyscy... ja, mój mąż... dziś wy, młodzi, nie umiecie sobie wyobrazić, co dla Polaków żyjących w "tamtej" Polsce znaczyło, że papieżem został właśnie Polak. To była taka duma i takie szczęście... A dziś, będąc tutaj na Franciszkańskiej jestem szczęśliwa, szczególnie teraz, jak wiem, że za miesiąc będzie święty... Pewnie jakbym trochę młodsza była, to nawet do Rzymu bym pojechała (śmiech) , ale jakie to ma znaczenie gdzie, przecież on zawsze był święty i zawsze będzie... zawsze i wszędzie..." - Maria, 83 lata. "Mieszkam tu niedaleko. Wieczorem pewnie nie przyjdę, bo strach tak po ciemku... ale teraz przyszłam zapalić znicz dla niego... naszego świętego... Dziękuję Bogu, że dał mi dożyć tego momentu." - Adela, 75 lat. Bo o naukę w tym wszystkim chodzi "Byłem tu 6 lat temu. Pamiętam, bo miałem uczyć się do matury, w końcu początek kwietnia - ostatni dzwonek... ale coś mnie tu przyciągnęło. Pamiętam jak pojawiła się informacja, że o 21.37 papież zmarł, zapanowała tu wtedy taka niesamowita cisza, której nie da się opisać, ani zapomnieć. Wszyscy uklękli i chyba tak jak ja, poczuli taką ogromną pustkę... Dla ludzi z mojego pokolenia - dwudziestoparolatków - którzy nie znali innego świata jak ten z "naszym" papieżem, to był szok. Pamiętam te postanowienia poprawy, tę siłę, którą poczuliśmy, wiarę, że możemy zmienić nasze życie... Ale jak to w życiu bywa szybko wróciliśmy do rzeczywistości. Szczerze powiem, że dopiero teraz, po latach, zaczynam sięgać po encykliki papieża. Lepiej późno niż wcale, bo przecież o naukę w tym wszystkim chodzi. Za miesiąc będę w Rzymie. Chciałbym znowu poczuć tą siłę..." - Krzysiek, 25 lat. "6 lat temu byłam w 8 miesiącu ciąży. Dziś jestem tu z moją córeczką i czuje ogromny obowiązek, by za kilka lat przekazać jej to, czego uczył papież. Bo przecież nie o znicze chodzi, czy łzy... Papież zostawił po sobie odpowiedź na pytanie, które ludzie zadają sobie od wieków - jak żyć? Szkoda, że dziś tak wielu o tym nie pamięta." - Magda, 36 lat. "Kremówkowi fani" "Denerwuje mnie ta cała "polska szopka" wokół papieża. Tak naprawdę większość z nas to tacy "kremówkowi fani". Podobało nam się jak papież żartował - bo taki "równy" był. No i mogliśmy być dumni, bo świat wreszcie dowiedział się gdzie jest Polska, ale tak naprawdę myślę, że jego śmierć i świętość niewiele w naszym życiu zmieniła. Ja jeszcze nie wiem, kim on tak naprawdę dla mnie był. Dziś, jestem tutaj żeby oddać cześć dobremu człowiekowi, który jednym łagodnym uśmiechem potrafił zjednać sobie świat." (Ewelina, 31 lat) "Kim był dla mnie papież? Pewnie powinnam powiedzieć, że wielkim nauczycielem, czy świętym... Dla mnie był to przemiły starszy człowiek, którego od dzieciństwa znałam z telewizji. Miał w spojrzeniu to ciepło i dobroć przez które jakoś tak bezwarunkowo wszyscy go kochali. No i ja też. Nie czytałam jego encyklik, na mszach na Błoniach byłam, ale nie powiem żebym jakoś "na maxa" słuchała o czym mówi... Ale byłam. I brakuje mi strasznie tej atmosfery, którą wokół siebie roztaczał. Już nie ma na świecie nikogo takiego jak on... Do jego nauk może kiedyś zajrzę, ale dziś tu jestem, rok temu też zapaliłam znicz... i za rok pewnie też będę." (Monika, 23 lata) Niewiele się zmieniło "Dla mojego pokolenia papież był czymś oczywistym. Całe nasze życie po prostu "był". Kiedy odszedł trochę spanikowaliśmy bo wydawało się, że tak wiele się zmieni. Dziś, po 6 latach chyba większość zgodzi się, że niewiele się zmieniło. A szkoda." (Ewa, 48 lat) Uroczystości obchodów 6. rocznicy śmierci papieża rozpoczęły się mszą świętą pod przewodnictwem Kardynała Stanisława Dziwisza, którą odprawiono o godzinie 18.30 w Kościele Mariackim. Po niej odbył się koncert "Santo Subito!" w wykonaniu Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk. Na Małym Rynku przez cały dzień można było obejrzeć mobilne muzeum Jana Pawła II. Punktualnie o 20:00 rozpoczęło się dwugodzinne czuwanie na ul. Franciszkańskiej. W wielu oknach w godzinie śmierci papieża zapłonęły świece - tym samym krakowianie włączyli się w akcję "Światełko nadziei". Tuż przed 22:00 Kardynał Dziwisz pobłogosławił zgromadzonym na Franciszkańskiej tłumom, po czym jak co roku, odśpiewano ulubioną pieśń papieża - "Barkę". Małgorzata Baranik