Mieszkańcy w długich kolejkach musieli stać do punktów oddawania odpadów pisze "Gazeta Wyborcza". Każdego dnia wyczerpano niektóre gadżety przewidziane dla osób, które przyniosą makulaturę bądź butelki. - Panie, teraz nie ma prawie nic, ale ja wzięłam kupony, na których pisze, ile oddałam i przyjdę jutro rano. Wtedy będą czapeczki i koszulki. Co rano je dowożą. Dla wnuczek chciałam. Będą fajne prezenty - mówiła starsza kobieta. - Nie zawsze wszystkie gadżety mieliśmy na stanie, ale przez cały czas można było dostać którąś z niespodzianek - mówiła w niedzielę po południu Jolanta Zając, koordynująca zbiórkę odpadów - Z Błoń odjechały już dwa kontenery z makulaturą, trzy ze szkłem i 400 kg puszek. Zaskakująco dużo przyniesiono baterii. Co roku bijemy rekord w ilości zebranych odpadów. Wśród rekordzistów znalazły się osoby, które na Błonia przyszły z 1500 bateriami. Żacy z Politechniki Krakowskiej przywieźli dwie tony makulatury. Recyklingowe szaleństwo ogarnęło tysiące ludzi. W autobusach i tramwajach spotkać można było mnóstwo osób z workami odpadów. Wszyscy zmierzali na Błonia. Odpady przywiozły nawet osoby z Wieliczki, Chrzanowa czy Myślenic - zauważa "Gazeta Wyborcza". Festiwalu nie zakłóciła deszczowa pogoda. Odpady zebrane w miniony weekend są liczone. Po imprezie pozostał już tylko statek Santa Maria, który będzie stał na Błoniach jeszcze przez tydzień.