W większości przypadków przyczyną jest...zbyt mała liczba listonoszy - dowiedziała się "Gazeta Krakowska". Tylko w trzecim kwartale 2007 roku krakowska poczta przyjęła 165 skarg , 371 uzasadnionych reklamacji dotyczących listów poleconych i 224 reklamacje dotyczące paczek. - To naprawdę niewiele - zarzeka się Bartłomiej Kierzkowski, regionalny rzecznik prasowy poczty. Przyznaje jednak, że ilość reklamacji i skarg rośnie. Rok temu w identycznym okresie było ich dwa razy mniej. - Od ponad tygodnia nie dochodzi do nas poczta - alarmuje Bożena Leśnicka, mieszkanka posesji przy al. Pod Kopcem. - Nie dostajemy wyciągów bankowych i rachunków . To olbrzymi kłopot. Musieliśmy obdzwaniać telekomunikację i elektrownię, aby dowiedzieć się, ile musimy zapłacić. Do czego to podobne- denerwuje się kobieta. Gdy pani Bożena interweniowała na poczcie, dowiedziała się, że listonosz obsługujący rejon jej ulicy zwolnił się z pracy, a na jego miejsce nie przyjęto innego pracownika. Nie wiadomo więc, kiedy zostanie dostarczona poczta. Na opóźnione przesyłki skarżą się mieszkańcy wielu rejonów Krakowa z domów przy ul. Kościuszki, ul. Majora, ul. Stachiewicza , osiedli Tysiąclecia i Kalinowego. Nie wszyscy zgłaszają oficjalne skargi na poczcie czy przysyłają reklamacje. Poczta Polska na razie nie ma pomysłu na rozwiązanie problemu. - W Krakowie zatrudniamy ok. 400 listonoszów. To nie jest wcale tak mało - przekonuje Bartłomiej Kierzkowski. - A reklamacji i skarg nie ma znowu aż tak wiele - bagatelizuje. Przedstawiciele związków zawodowych nie podzielają optymizmu kierownictwa poczty. - Prawdopodobnie skarg i reklamacji będzie ciągle więcej - podkreśla Bogumił Nowicki, szef NSZZ Solidarność w Poczcie Polskiej. - W 2005 roku sytuacja była zła, a potem po reorganizacji jeszcze się pogorszyła. Brakuje ludzi do pracy, więc klienci narzekają na nasze usługi - dodaje. Po reorganizacji poczty cały kraj został podzielony na 14 regionów. Zdaniem Nowickiego w każdych z nich brakuje ok. 100-120 listonoszów czyli ok. 1500 na cały kraj. - Zupełnie inną sprawą jest to, że listonosze mają za dużo obowiązków - informuje Nowicki. - Obsługują swoje rewiry, a także te nieobsadzone z powodu braków kadrowych. Nagminnie łamane jest prawo pracy, bo ci ludzie pracują o wiele więcej godzin niż przewidują przepisy. Za swoją pracę dostają mało pieniędzy.