Wszystko rozegrało się w poniedziałek w godzinach popołudniowych w okolicy ul. Plac Świętego Ducha w Krakowie. Po informacji telefonicznej uzyskanej od jednego z mieszkańców, że w nagrzanym samochodzie ktoś zostawił bez opieki dziecko, wysłano patrol prewencji. - Dziecko miało na twarzy wypieki, bardzo płakało i krzyczało - relacjonuje Mariusz Ciarka, rzecznik krakowskiej policji. Policjanci szybko wezwali karetkę, odnaleźli też spacerujących w pobliżu rodziców dziecka. Dorośli stwierdzili, że wyszli do sklepu na "małe zakupy" i nie spodziewali się, iż pozostawienie dziecka w samochodzie może być czymś złym i niebezpiecznym. Załoga pogotowia ratunkowego zainterweniowała bardzo szybki i sprawnie opatrzyła malucha. Dzięki skutecznej interwencji służb udało się uniknąć tragedii. W czasie, gdy napłynęło zgłoszenie, temperatura w Krakowie utrzymywała się na poziomie 30 stopni Celsjusza.