Daje się zauważyć jedynie, że tramwaje pokonują zakręty zdecydowanie wolniej. Przypomnijmy zdarzenie z 29 maja: ok. godz. 22 tramwaj linii 79 skręca z ul. Dietla w Stradomską. Drugi wagon wypada z szyn a jego tył składu uderza w narożnik budynku. 25-letni mężczyzna zostaje zmiażdżony, a jego towarzyszka w stanie ciężkim trafia do szpitala. Nie ma winnych Już na miejscu tragedii wywiązał się spór, który ciągnie się do dziś, co naprawdę jest przyczyną wypadku. MPK twierdzi, że to wina zniszczonych torów i źle działających zwrotnic. Z kolei w Krakowskim Zarządzie Dróg mówią, że to wina zbyt szybkiej jazdy motorniczych. Sprawę cały czas bada prokuratura, badaniem torowisk zajął się także profesor Włodzimierz Czyczuła, kierownik Katedry Infrastruktury Transportu Szynowego i Lotniczego Politechniki Krakowskiej. Wspólne "nic" Wyników badań jeszcze nie ma, ale wstępna opinia profesora Politechniki Krakowskiej na temat feralnego skrzyżowania (na którym trzy dni później doszło do kolejnego wykolejenia się i zderzenia tramwajów) nic nie mówi o ograniczeniu prędkości, a jedynie zaleca, by tramwaje nie mijały się jadąc przez zwrotnice. - Zalecenia z raportu KZD nie zawierają nic nowego. Trudno zresztą obarczać motorniczych winą. Przyczyną jest przede wszystkim fatalny stan torowisk, a nie tylko zwrotnic, jak twierdzi zarząd. Jedyne co można zrobić to rozpisać przetarg na nowe torowiska mówi Ireneusz Hyra - redaktor portalu Encyklopedia Krakowskiej Komunikacji. Jeżdżą wolniej Od tragedii nic się nie zmieniło na torach. - Byliśmy natychmiast na miejscu tragedii i nie stwierdziliśmy, by zwrotnica czy torowisko były uszkodzone - opowiada Piotr Snakowski z wydziału modernizacji i utrzymania infrastruktury KZD. - Od tego czasu dokonaliśmy jedynie "napawania", czyli samoregeneracji kilku zwrotnic, ale żadnych napraw czy modernizacji nie robimy do czasu zakończenia śledztwa, żeby nie wyglądało to, że wina leży po naszej stronie - dodaje. Również miejski przewoźnik twierdzi, że nie dokonano żadnych zmian. - Motorniczowie jeżdżą jak jeździli, czyli zgodnie z przepisami - upiera się Julian Pilszczek, prezes MPK. Zaprzecza również, by tramwaje jeździły od wypadku wolniej, co potwierdza koordynujący komunikację miejską Zarząd Transportu Publicznego. - Póki nie otrzymamy jakiś wytycznych na ten temat od zarządcy torów, nie będzie żadnych zmian w rozkładach jazdy - zdradziła "Echu Miasta" rzeczniczka ZTP. Pasażerowie MPK oraz uważni obserwatorzy mówią, że tramwaje pokonują skrzyżowania dużo wolniej. jk, TM