Na każdym bilecie normalnym za 2,2 zł kioskarz zarabia 3 gr, ale na każdym ulgowym traci grosz. Ta niewielka kwota zdecydowanie zwiększa się przy większej liczbie sprzedawanych biletów dziennie. Pracownicy MPK dziwią się narzekaniom kioskarzy tym bardziej, że firma ustala marże hurtowniom - a nie kioskarzom - w wysokości 5,5 proc. Ten poziom, to zresztą norma ogólnokrajowa. - Gdzie indziej opłaca się handlować. Może przy okazji tego biletu ktoś kupi gazetę, może papierosy i może o to właśnie chodzi. Może byśmy popatrzyli tak też z drugiej strony na problem, a nie tylko od strony tego biletu - mówi Filomena Serwin z krakowskiego MPK. W MPK odpierają także zarzuty, że u kierowcy marża to aż 50 gr, czyli niemal 1/4 ceny. Jak twierdzi MPK, chodzi o to, by kierowca jeździł, a nie był sprzedawcą.