Według jednego z restauratorów, odkąd "Stolarska poszła na wojnę" dziennie traci ok. 200 zł. Do tego, nie zawsze zamknięcie ulicy okazuje się uzasadnione. - Wczoraj policjanci w dużej sile czekali na tzw. demonstrację, po czym przyszło czterech panów w maskach przeciwgazowych, pokrzyczeli i poszli - żali się właściciel kawiarni. Obok restauracji mieści się antykwariat. Jego właściciel mówi, że właściwie jeszcze nigdy nie miał tak niewielu klientów. - Moje opłaty miesięczne wynoszą kilka tysięcy złotych. Ja nie jestem w stanie po prostu zarobić na te opłaty - mówi antykwariusz.