Po ostatnich deszczach teren spółki deweloperskiej Echo Investment, zamienił się w jezioro. Tak też wyglądał cały park Dębnicki. - Przyroda sama zrealizowała plany, zgodnie z którymi w parku miały powstać stawy. To dowód, że w takim miejscu nie mogą powstać domy mieszkalne - komentuje radny Mirosław Gilarski. Przeciwnicy budowy zastanawiają się, jak inwestor wprowadzi w trudny teren nowych mieszkańców. Obawiają się, że inwestycja zagrozi najbliższym sąsiadom. - W czasie ostatniej powodzi mieszkańcy domów obok parku pompowali bez przerwy wodę, która zalała ich piwnice na niemal metr. Po takim zabetonowaniu z wodami gruntowymi będzie jeszcze gorzej - alarmuje Teresa Gabryś, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Parku Dębnickiego. Sytuacja może się jeszcze pogorszyć, gdy na zalewowym i podmokłym po deszczu terenie, tuż obok wałów Wisły, stanie zespół budynków. Mariusz Waszkiewicz, prezes Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody, jest zdumiony, że inwestor uzyskał pozytywną opinię Małopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. - Zgodnie z Ustawą o prawie wodnym obowiązuje zakaz zabudowy na terenie oddalonym do 50 metrów od wałów rzeki. MZMiUW w drodze wyjątku zdjął ten zakaz z inwestora - mówi z niedowierzaniem Mariusz Waszkiewicz. TnROP zaskarżyło decyzję do Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej, ale wniosek nie został jeszcze rozpatrzony. Wyższa instancja odrzuciła za to podobną skargę złożoną przez Stowarzyszenie Przyjaciół Parku Dębnickiego. Zbigniew Kurek z MZMiUW tłumaczy, że decyzja została wydana m.in. na podstawie pozytywnej opinii geotechnicznej: - Wał przeciwpowodziowy pozwala, żeby takie budynki stanęły w tym miejscu. Natomiast inwestor musi sam zadbać, żeby teren został odwodniony, a obiekt zabezpieczony przed podtopieniem po każdych intensywnych opadach. Przedstawiciel spółki Echo Investment uważa natomiast, że inwestycja nie pogorszy sytuacji, a wręcz ją poprawi. - W ramach realizacji zespołu mieszkaniowego przebudujemy całą kanalizację na tym odcinku, a na rurach kanalizacyjnych zamontujemy blokady, które uniemożliwią cofanie się wody w okresie podniesionego poziomu wód gruntowych - zapewnia Wojciech Gepner, przedstawiciel dewelopera. Takie rozwiązanie jego zdaniem, będzie służyć nie tylko nowym mieszkańcom, ale także tym, których domy sąsiadują z trudnym terenem. Pomysł nie przekonuje radnego Mirosława Gilarskiego, który zapowiada, że zwróci się o ponowne rozpatrzenie sprawy przez Komisję Planowania Przestrzennego. - Mimo że w studium działka była przeznaczona pod zieleń publiczną, radni zgodzili na dopuszczenie zabudowy wielorodzinnej. To skandal - irytuje się Mirosław Gilarski. PP Czytaj więcej: Kruszą się skały, wzbierają rzeki Plan zagospodarowania sobie życia