- Na razie nie wybraliśmy żadnego z wariantów zmiany siatki połączeń w komunikacji zbiorowej. Wciąż się zastanawiamy - informuje Marek Bauer z Politechniki Krakowskiej. Dementuje doniesienia, że eksperci opracowujący remarszrutyzację, czyli nowy model kursowania linii tramwajowych i autobusowych w mieście, skłaniają się do wyboru wariantu drugiego, który zakłada, iż tramwaje oraz autobusy będą zatrzymywać się na przystankach z częstotliwością co 7,5 minuty (obecnie najwyższa częstotliwość wynosi co 10 minut), a także co 15 minut. Trwa analiza - Dwa warianty poddaliśmy konsultacjom w radach dzielnic. Część sugestii radnych uwzględniliśmy. Nie wszystkie można jednak brać pod uwagę. Przykładowo nie po to buduje się linię tramwajową do Ruczaju, aby nadal na tej samej trasie autobusy jeździły tak jak obecnie. Teraz jeszcze raz wszystko przeanalizujemy i w tym tygodniu jeden z wariantów zarekomendujemy władzom miasta, które zadecydują, czy go wprowadzić i kiedy może to nastąpić - mówi Marek Bauer, który jest jednym z autorów projektu remarszrutyzacji. W tym tygodniu ma być rekomendowany miastu jeden z czterech wariantów. Każde z nowych rozwiązań wiąże się jednak ze zwiększeniem nakładów na komunikację o ok. 5 procent. Wyliczono, że będzie to o ok. 30 mln zł więcej w skali roku. Wprowadzenie nowej siatki połączeń wiązałoby się więc także z kolejną zmianą taryfy biletowej i droższymi biletami. Władze miasta są przekonane, że w obecnej sytuacji kryzysu muszą być większe wpływy z biletów do budżetu. Ma być drożej - Jest pytanie, czy miasto ma dopłacać prawie 200 mln zł do komunikacji, czy byłoby lepiej, gdyby dopłacało mniej. Jak objąłem urząd, to ponad 80 procent pieniędzy na utrzymanie transportu publicznego pochodziło z biletów. Obecnie miasto musi dopłacać około 40 procent - mówi prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. Propozycja miasta jest taka, aby ceny biletów zwiększały się o wskaźnik inflacji. O wszystkim co roku decydowaliby radni miasta. W przyszłym roku podwyżka o wskaźnik inflacji wyniosłaby ponad 4 procent. Nie oznacza to, że wzrost cen byłby równomierny wobec każdego biletu. Przykładowo wcale lub niewiele mogłyby się zmienić ceny biletów okresowych, a droższy (kosztowałby 3 zł albo nawet więcej) byłby bilet jednorazowy, który kasują głównie osoby korzystające z komunikacji zbiorowej okazjonalnie albo turyści. - Inflacja nie ma bezpośredniego wpływu na komunikację, tak jak np. benzyna. Moim zdaniem, lepszym rozwiązaniem byłoby poczekanie na ostateczną propozycję miasta w sprawie remarszrutyzacji. Do niej można byłoby dostosować odpowiednią taryfę - komentuje Grzegorz Stawowy, szef klubu PO, mającego większość w Radzie Miasta Krakowa. Zaproponowano cztery warianty zmian Przypomnijmy, na początku tego roku "Dziennik Polski" rozpoczął akcję "Popraw komunikację", podczas której mieszkańcy przekazali wiele propozycji zmian komunikacji i uwag dotyczących jej funkcjonowania. Zbiegła się ona z przedstawieniem przez miasto planów zmiany siatki połączeń tramwajów i autobusów. Po przeprowadzeniu ankiety wśród mieszkańców miasto wyłoniło w przetargu wykonawcę opracowania remarszrutyzacji, którym zostało Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Komunikacji. Specjaliści za niespełna 295 tys. zł przygotowali opracowanie, w którym zaproponowali cztery warianty zmian. Każdy z nich ma być dostosowany do obecnych realiów komunikacyjnych i zakłada dominującą rolę tramwajów, wspieranych przez autobusy. Zmiany się nie podobają Chodzi m.in. o to, aby na głównych dojazdach do miasta tramwaje kursowały z większą częstotliwością, a z peryferyjnych osiedli - także częściej - pasażerów do pętli tramwajowych dowoziły autobusy. Wiązałoby się to z większą liczbą przesiadek. W każdym z wariantów skróciłby się jednak czas podróży, średnio o 1 minutę. W wariancie 1 zaproponowano 17 linii tramwajowych, w drugim - 19. Wariant trzeci zakłada ich 25, a czwarty 21. Rewolucyjne są pierwsze dwa, a pozostałe służą raczej jako tło porównawcze. Przekonuje o tym fakt, że dzielnice opiniowały tylko warianty 1 i 2. W większości dzielnic nowe propozycje nie spodobały się i zaopiniowano je negatywnie. Tylko niektóre dzielnice zgodziły się na jeden z wariantów, ale pod warunkiem poprawek. Piotr Tymczak piotr.tymczak@dziennik.krakow.pl Czytaj również: Prokurator zbada pogotowie Płatne patrole policji na wiosnę Podejrzane paliwo