W sierpniu reporterzy RMF po kilkutygodniowym dziennikarskim śledztwie ujawniali szereg kontrowersyjnych umów, jakie zawierano w krakowskiej policji. Chodziło m.in. o umowę z firmą remontującą radiowozy. Po informacjach radia zdecydowano o wszczęciu drobiazgowej kontroli. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w tej sprawie ujawniono kilka nieprawidłowości. Okazało się np., że na umowie z firmą K. miejska komenda policji straciła kilka tysięcy złotych. Zastrzeżenia kontrolerów wzbudziła już sama procedura przetargowa. Wynika z niej, że K. nie powinna wygrać przetargu, ponieważ nie spełniała warunków, m.in. nie miała odpowiedniego sprzętu. Co ciekawe, w tym właśnie warsztacie swoje samochody naprawiał szef krakowskiej policji. Sam komendant nie przyznaje się do tego, jednak reporterzy dotarli do świadków, którzy potwierdzili informacje RMF. W efekcie komendant wojewódzki policji polecił zerwać umowę z firmą K. i przeprowadzić kolejny przetarg. Także dostawcę paliwa wyłoniono niezgodnie z przepisami. Co więcej, w ogóle nie powinno dojść do zawarcia umowy. W przetargu startowały tylko dwie firmy, z których tylko jedna spełniała postawione warunki. W tej sytuacji przetarg powinien być powtórzony. Kontraktu nie unieważniono, a wybór padł na tę bez odpowiedniego przygotowania. W efekcie, wskutek źle skonstruowanej umowy policja straciła dalsze kilka tysięcy złotych. Uchybienia stwierdzono również przy zawieraniu umów związanych m.in. z zakupem Fiatów Seicento, opon i akumulatorów. Warunki przetargu były tak skonstruowane, że dopuszczały do udziału tylko konkretne firmy. Z góry określano np. rodzaj akumulatorów, opon i markę samochodu. Teraz okazuje się, że można było znaleźć o wiele lepszą ofertę.