Poszukiwani są szczupli, noszą ciemne ubrania, a twarze zasłaniają kominiarką lub szalikiem. Opisy sprawców są bardzo podobne do siebie, ale różnią się kilkoma szczegółami, dlatego policja przyjmuje na razie, że mamy do czynienia z dwójką bandytów. - Sprawców może być dwóch. Być może raz napada jeden, raz drugi - mówi inspektor Dariusz Nowak. Nie wyklucza, że przestępcy wzorują się na bandycie, który dwa, trzy lata temu w identyczny sposób napadał w Krakowie na małe oddziały banków. Mężczyzna wpadł dopiero po siódmym skoku. Słuchaj Faktów RMF.FM