Zdaniem dyrektora szpitala Krzysztofa Kicińskiego oznacza to zamykanie oddziałów i zwolnienia. - Nie możemy zgodzić się na dyktat kasy, która kieruje się tylko finansowym aspektem sprawy - podkreśla. Jeżeli nie zmienią się warunki kontraktu, szef placówki wystąpi z wnioskiem o częściowe zamknięcie szpitala. Chodzi o oddziały chirurgii urazowo-ortopedycznej i chirurgii ręki, oddział urazowo-ortopedyczny i neuroortopedii, oddział oparzeniowy i oddział neurologii. Przedstawiciele kasy twierdzą tymczasem, że wszystko jest jeszcze możliwe, a kontrakt jest wciąż negocjowany. Do końca roku pozostało kilka dni, ale nic nie wskazuje na to, by kasa zmieniła swoje propozycje. W podobnej sytuacji są także inne małopolskie szpitale, bowiem przyszłoroczne kontrakty są niższe niż te zawierane rok temu. Niestety, w przypadku szpitala Rydygiera sytuacja jest o tyle dramatyczna, że może przestać działać jeden z nielicznych w Polsce oddziałów oparzeniowych.