W październiku prokuratura z własnej woli częściowo przychyliła się do zażaleń i wycofała się z decyzji o umorzeniu śledztwa w sprawie konia Pilsnera, który 24 stycznia przewrócił się na ul. św. Jana. Skutkiem upadku była śmierć zwierzęcia. Prokuratura Rejonowa Kraków Śródmieście Zachód nie uwzględniła wówczas zażalenia na umorzenie śledztwa w sprawie pozostałych wątków sprawy koni dorożkarskich i przekazała skargę obrońców zwierząt do rozstrzygnięcia Sądowi Rejonowemu dla Krakowa Śródmieścia. "Przełomowa decyzja" "To bardzo dobra i przełomowa decyzja, która stwarza nadzieję, że dręczenie koni dorożkarskich w Krakowie ma jednak swoje granice, a osoby które zmuszają konie do całodziennej do pracy nawet w temperaturach 50 st. Celsjusza i więcej, nie mogą czuć się bezkarni" - skomentowała w informacji przesłanej w środę dziennikarzom Agnieszka Wypych, przewodnicząca Krakowskiego Stowarzyszenia Obrony Zwierząt (KSOZ). Powołując się na opinię sądu, podkreśliła, że umorzenie śledztwa było przedwczesne. Wypych zaznaczyła, że w sprawie są jeszcze m.in. materiały filmowe i świadkowie, których trzeba wysłuchać. Za znęcanie się i zabicie zwierzęcia grozi do trzech lat pozbawienia wolności, w przypadku szczególnego okrucieństwa - do lat pięciu. Od ponad dwóch lat KSOZ domaga się wprowadzenia całkowitego zakazu wykorzystywania koni do wożenia turystów w Krakowie. Stowarzyszenie wskazuje, że zwierzęta te są narażone nie tylko na upały, ale także na utratę zdrowia i życia z powodu smogu oraz wypadków komunikacyjnych, a podobne zakazy ze względu na dobro zwierząt wprowadzono w ostatnim czasie m.in. w Rzymie i Barcelonie.