Inicjatorzy rezolucji podkreślili, że drastyczne obrazy mogą wywierać negatywny wpływ na psychikę wielu osób, w tym nieletnich. Wskazano, że radni nie mają inicjatywy uchwałodawczej w sprawach dotyczących parków kulturowych, a projekt zmian może zgłosić odpowiedni wydział Urzędu Miasta. Prezydent Krakowa negatywnie zaopiniował projekt rezolucji wskazując, że z punktu widzenia prawa, w szczególności wolności zgromadzeń wprowadzenie takich zmian jest niemożliwe, a sam termin "obrazów drastycznych" jest niejasny. Większość radnych "za" Radni przyjęli jednak rezolucję. Za było 27 osób, przeciw 14. Jedna z inicjatorek rezolucji Alicja Szczepańska z klubu radnych Kraków dla Mieszkańców mówiła, że rodzice nie mają możliwości chronienia dzieci przed drastycznymi obrazami prezentowanymi w miejscach publicznych, a ona sama spotkała się z różnymi histerycznymi reakcjami na zdjęcia usuniętych płodów. Łukasz Wantuch z klubu Przyjazny Kraków mówił, że rezolucja jest sposobem zwrócenia uwagi na problem. - Myślę, że nawet osoby o najbardziej prawicowych poglądach potrafią rozróżnić walkę z aborcją od tego, że tego typu działania i widoki szkodzą małym dzieciom - mówił Wantuch. Dodał, że wielu radnych PiS utrzymuje nieformalne kontakty z fundacjami i organizacjami walczącymi z aborcją i gdyby zaapelowali oni do organizatorów takich demonstracji o unikanie drastycznych treści, byłby to sukces tej rezolucji. PiS: Cenzura Radny PiS Adam Kalita pytał, czy chodzi o wszelkie drastyczne sceny czy o zdjęcia płodów. - To, co mnie niepokoi to cenzura. Żadna cenzura nie jest dobra, a ta rezolucja jest cenzurowaniem wydarzeń - mówił Kalita, dodając, że nie rozumie, dlaczego takie treści nie mogą być prezentowane na Starym Mieście a w Nowej Hucie już tak. Radna Alicja Szczepańska pytała go, czy ustawa o radiofonii i TV, która zabrania prezentowania treści drastycznych do godz. 22 jest według niego cenzurą. Radny Wojciech Krzysztonek z klubu radnych Koalicji Obywatelskiej mówił, że jest przeciwnikiem aborcji, ale popiera rezolucję. 0 Musimy dbać o pewien poziom debaty publicznej. Stosowanie i eksponowanie takich treści przeciw aborcji jest sięganiem po środki, które mogą być szkodliwe dla osób wrażliwych. Nie uważam, że to jest cenzura.(...) Chciałbym osobiście, żeby taki zakaz obowiązywał w całym mieście. I tu nie chodzi o to, kto jest za, a kto przeciw aborcji, a o standardy w debacie publicznej - dodał Krzysztonek.