Proces, podobnie jak poprzednie, toczy się z wyłączoną jawnością. Oskarżony zgodził się na publiczne podawanie swoich danych. Krakowska prokuratura postawiła Sobczukowi dwa zarzuty. Pierwszy dotyczył dwukrotnego doprowadzenia swojego kilkuletniego dziecka między wrześniem 2001 a marcem 2002 roku do "poddania się czynnościom seksualnym". Drugi - doprowadzenia dziecka w marcu 2003 r. do "obcowania płciowego". Sobczuk w śledztwie nie przyznał się do winy, uznał zarzuty za absurdalne i nazwał je elementem zemsty ze strony byłej partnerki, matki dziecka. Prokuratura twierdziła, że materiał dowodowy jest wiarygodny i uzasadniający wniesienie aktu oskarżenia. W maju 2007 r. Sąd Rejonowy dla Krakowa Śródmieścia uznał, że wina oskarżonego została udowodniona i skazał go na karę dwóch lat pozbawienia wolności. Takiej kary żądał prokurator. Z informacji uzyskanych przez PAP wynikało, iż w toku procesu sąd m.in. konfrontował biegłych sporządzających opinie w sprawie. Powodem były różne poglądy biegłych na charakter zachowań oskarżonego wobec dziecka. Chodziło o ustalenie, czy zachowania te miały charakter seksualny czy też wynikały z cech osobowości, np. potrzeby dominowania. W wyniku apelacji obrony sąd odwoławczy uchylił wyrok i sprawę skierował do ponownego rozpoznania. W listopadzie 2010 r. w drugim procesie sąd uniewinnił oskarżonego. Jak informował wówczas rzecznik sądu Rafał Lisak, "o wyroku uniewinniającym zadecydowała ocena dowodów przez sąd oraz to, że nie została przełamana zasada domniemania niewinności". W wyniku apelacji prokuratury w lipcu br. sąd okręgowy w wydziale odwoławczym prawomocnie uniewinnił oskarżonego od zarzutu molestowania syna. Uznał jednak, że drugi zarzut - kazirodztwa - powinien być zbadany w ponownym procesie i w tym zakresie sprawę skierował do ponownego zbadania. Jak poinformował wówczas obrońca oskarżonego mec. Andrzej Patela, ponowny proces w sprawie jednego z zarzutów jest wynikiem niedostatecznego - zdaniem sądu - uzasadnienia wyroku przez sąd pierwszej instancji. - Ja niczym nie jestem w tej sprawie zaskoczony. Dopóki nie zapadnie wyrok prawomocny w tej sprawie, to muszę w sobie znaleźć siłę, żeby traktować tę sprawę tak, jakby jej nie było - mówił po wyroku sądu odwoławczego w rozmowie z dziennikarzami Bogusław Sobczuk, wyrażając zgodę na podawanie swojego nazwiska.