W najbliższym czasie mogą zapaść decyzje o wykreśleniu tej inwestycji z projektu rządowego "Programu ochrony przed powodzią w dorzeczu górnej Wisły". - Sądzę, że trzeba odstąpić od projektu budowy kanału ulgi. To nie jest tylko moja opinia, ale także części fachowców, którzy uważają, że kanał nie spełni swojej roli w zakresie ochrony przeciwpowodziowej - wyjaśnia prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. - Samo wykupienie gruntów pod budowę kanału kosztowałoby lekko licząc około 600 mln zł. Do tego trzeba wybudować kanał, co będzie oznaczało, że będziemy mieć wiele kilometrów dodatkowych wałów do ochrony. Będą one stwarzały dodatkowe niebezpieczeństwo - dodaje. Inwestycja stwarza ponadto konieczność przebudowy całej sieci kanalizacyjnej i infrastruktury miejskiej w rejonie kanału oraz wybudowanie dziewięciu mostów. To oczywiście dodatkowe koszty. Kanał ulgi w Krakowie jest pomysłem Austriaków z przełomu XIX i XX w. Miał mieć długość ok. 4,1 km i szerokości ok. 100 m. Odchodziłby od Wisły na wysokości Pychowic, a następnie prowadziłby przez Zakrzówek i ujściem Wilgi z powrotem łączyłby się z rzeką. Krakowskie dzielnice Zakrzówek, Dębniki i Ludwinów stałyby się wyspą. Rządowy plan zakładał, że kanał ulgi w Krakowie za 1,2 mld zł powstawałby po 2013 roku - informuje "Dziennik Polski".