Pod Giewontem rozpętała się z tego powodu prawdziwa awantura. Górale są oburzeni. Uważają, że hasło jest antyreklamą Zakopanego i całego Podhala. Krakowscy urzędnicy, którzy zaplanowali kampanię promocyjną miasta na Podhalu, są zaskoczeni. Nie przewidzieli emocjonalnej reakcji mieszkańców Zakopanego. Kraków i Zakopane kilka miesięcy temu podpisały umowę, dzięki której stolica Małopolski może promować się pod Tatrami, a "zimowa stolica Polski" pod Wawelem. Nie uzgadniano jednak dokładnie treści materiałów promocyjnych, w tym haseł na banerach. Gdy cztery dni temu nad Krupówkami zawisły transparenty zachęcające po polsku, rosyjsku i angielsku do odwiedzenia Krakowa, w Zakopanem zawrzało. - Co to jest?! - denerwuje się handlujący na Krupówkach Andrzej Galica, pokazując na baner. - To skandal! Jak można nam robić taką dywersję? Gdzie są władze miasta?! Czy one nie widzą co wisi pod ich nosem? - Brzydko postąpili - podkreśla Janina Tylkowa pracująca w jednym ze straganów na Krupówkach. - Jakby widziała jak to świństwo wieszają, to sama bym ich obiła pięściami! Znaleźli się centusie krakowscy. Kto tam do nich będzie chciał jechać? To do nas przyjeżdżają turyści, a ich zazdrość zżera. Zakopiańscy urzędnicy nie ukrywają, że hasło promocyjne Krakowa nie przypadło do gustu góralom. - Tekst na banerze trochę mnie zaskoczył, ale przede wszystkim rozśmieszył.Od razu pomyślałam, że warto odpowiedzieć Krakowowi i u nich zawiesić transparent z napisem: "Nie możesz wąchać wyziewów smoka, przyjedź na świeże powietrze w Tatry" - mówi Ewa Matuszewska, rzecznik zakopiańskiego urzędu, pełniąca obowiązki dyrektora Biura Promocji. - Przez cały poniedziałek odbierałam jednak telefony w sprawie tego napisu. Mieszkańcy mówili, że są oburzeni. Do tego, że hasło zostało napisane z premedytacją przyznaje się Izabela Helbin, dyrektor krakowskiego Biura Promocji i Marketingu Miasta. - Owce i smok to nawiązanie do legendy - tłumaczy. - Powstało żartobliwe hasło, które nie ma na celu obrażania kogokolwiek. Katarzyna Gądek, dyrektor Wydziału Promocji i Turystyki w krakowskim magistracie także nie rozumie oburzenia mieszkańców Zakopanego: - Promocja Krakowa to nie zamach na górali. Nie ma się o co obrażać. Kampania jest uzgodniona z władzami Zakopanego. Reklamując Kraków robimy przysługę całej Małopolsce. Nikt nikomu nie zabiera turystów. Gądek jest zadowolona z wyniku akcji promocyjnej pod Tatrami. - Skoro się o niej mówi, to znaczy, że jest skuteczna. Reklama bywa czasem kontrowersyjna, ale w tym przypadku nie jest ona wymierzona w przyjaciół z Zakopanego - podkreśla. A co na temat promocyjnego hasła Krakowa mówią specjaliści? - Akcja nie powinna wywoływać niczyjej złości. Jest żartobliwa - ocenia Bożena Pająk z agencji reklamowej Signum AB. Banery zachęcające do odwiedzenia Krakowa będą wisieć nad Krupówkami do 15 lutego. Jeżeli oczywiście góralom wystarczy poczucia humoru.