W październiku mija rok od zatrzymania i aresztowania Roberta J. i wtedy do decydowania w sprawie aresztu właściwa będzie Prokuratura Apelacyjna w Krakowie. Sprawa dotyczy zabójstwa studentki Uniwersytetu Jagiellońskiego Katarzyny Z., której szczątki - fragmenty skóry i ciała - wyłowiono z Wisły 7 i 14 stycznia 1999 r. Jej tożsamość ustalono dzięki badaniom genetycznym; kobieta zaginęła w listopadzie 1998 r. Posiedzenie aresztowe i uzasadnienie postanowienia odbywało się za zamkniętymi drzwiami. Nie wiadomo, jakimi przesłankami kierował się sąd przedłużając areszt. Przy poprzednim przedłużeniu aresztu sąd uznał, że za dalszym stosowaniem aresztu przemawiało duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzucanego mu czynu, obawa matactwa, zagrożenie surową karą oraz niebezpieczeństwo, że podejrzany przebywając na wolności może dopuścić się innego ciężkiego przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu. "Nie mogę z państwem rozmawiać na temat materiału dowodowego, ponieważ jest on objęty klauzulą poufności z uwagi na czas trwania postępowania przygotowawczego, ale chciałem zaakcentować, że tymczasowe aresztowanie nie jest stwierdzeniem winy" - powiedział dziennikarzom po ogłoszeniu postanowienia sądu obrońca podejrzanego adwokat Łukasz Chojniak. Jak dodał, "niejeden już raz się zdarzało, że osoby stawały pod zarzutem zabójstwa i były tymczasowo aresztowane, a w toku postępowania przed sądem okazywało się, że dowody, które wystarczały na aresztowanie, nie były wystarczające do przypisania winy". Jak podkreślił adwokat, "obrona zmierzy się z dowodami przygotowanymi przez prokuraturę, kiedy sprawa trafi na wokandę". "W interesie obrony i podejrzanego ważne jest, aby nastąpiło to jak najszybciej" - dodał. "Do czasu, kiedy to się nie stanie, opieramy się na materiałach, które są niejawne nie tylko dla publiczności, ale także w dużej części są niejawnymi dla obrony, bo taka jest cecha postępowania przygotowawczego" - powiedział adwokat. Obecny w sądzie przedstawiciel prokuratury nie chciał wypowiadać się dla mediów. Podejrzany o zbrodnię 53-letni obecnie Robert J. został zatrzymany 4 października ub.r. Usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Nie przyznał się. Jak podała Prokuratura Krajowa, złożył obszerne wyjaśnienia, ale odmówił odpowiedzi na niektóre pytania. Początkowo śledztwo w tej sprawie zostało umorzone w 2000 r. z powodu niewykrycia sprawcy. Pod koniec 2011 r. krakowska policja poinformowała, że policjanci z tzw. Archiwum X ponownie analizują materiały śledztwa i ustalają nowe dowody. Na tej podstawie krakowska prokuratura w styczniu 2012 r. podjęła śledztwo na nowo i zleciła m.in. ekshumację szczątków. W wyniku oględzin stwierdzono wiele śladów kryminalistycznych i dowodów. Były to m.in. substancje, włosy, drobiny i włókna pozwalające - zdaniem śledczych - na podjęcie dodatkowych czynności. W śledztwie powołano najwybitniejszych polskich i zagranicznych biegłych różnych specjalności, korzystano również z najnowszych technik śledczych. Kluczowe dla śledztwa było sporządzenie trójwymiarowego obrazu przebiegu zabójstwa na podstawie danych biometrycznych ofiary i śladów działania sprawcy na niektórych tkankach ofiary. Na tej podstawie ustalono sposób zadawania ciosów i to, że mogła je zadawać osoba wyszkolona w określonych sztukach walki - trenował je właśnie Robert J. Istotne okazało się także określenie związków chemicznych, jakie były podawane Katarzynie Z. Według ustaleń prokuratury, do zabójstwa studentki doszło między 12 listopada 1998 r., a 6 stycznia 1999 roku. Jak podawała PK, 12 listopada 1998 r. Robert J., stosując przemoc fizyczną, uwięził ją w zamkniętym pomieszczeniu i podawał środki chemiczne. Ponadto - według ustaleń śledczych - Robert J. torturował dziewczynę - kopał, bił tępym narzędziem i nożem, a także oskórował. "Te niezwykle brutalne działania sprawcy doprowadziły do śmierci pokrzywdzonej 23-letniej studentki religioznawstwa z Krakowa" - podała PK. Zdaniem prokuratury, sprawca działał w wyniku "motywacji patologicznej o podłożu seksualnym, w celu zaspokojenia swojego patologicznego popędu seksualnego, a także w celu pozbawienia życia ofiary ze szczególnym okrucieństwem". W przypadku uznania winy Robertowi J. grozi kara więzienia na czas nie krótszy niż 12 lat, 25 lat lub dożywocie.