Najpierw próbowano włamać się do głównego serwera krakowskiej firmy, a gdy to się nie udało, ktoś próbował zablokować jego pracę. - Są procedury, które pozwalają wykryć nadawcę tych komend. Miały one zakłócić działanie naszego przedsiębiorstwa. Ślady prowadzą do Iranu, mamy dość dokładne namiary - mówił prezes Edisona, Zbigniew Jamka. Edison pośredniczy w wymianie tysięcy ważnych dokumentów między firmami na całym świecie. Atak nie udał się tylko dlatego, że zabezpieczenia firmowego serwera są nietypowe. System, ze względu na jego biznesowe zastosowanie, jest monitorowany przez 24 godziny na dobę. - O próbie włamania natychmiast zostaliśmy poinformowani odpowiednim komunikatem SMS-owym - mówił szef techniczny firmy, Marek Kubłowicz. O kilkugodzinnej akcji hakerów z Iranu wie już centrala w USA, która zresztą ostrzegała o potencjalnym zagrożeniu.