O rezultatach badań, które eksperci prowadzili w krakowskich mieszkaniach w ciągu ostatnich 12 lat, mówił prof. Wiesław Jędrychowski z Katedry Epidemiologii i Medycyny Zapobiegawczej Collegium Medicum UJ. Jego wystąpienie miało miejsce podczas konferencji naukowej pt. "Czyste powietrze w Krakowie", którą zorganizowano w Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II. Wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (WWA) powstają w warunkach niezupełnego spalania węgla kamiennego, oleju napędowego, drewna oraz gazu. WWA są mutagenne, bardzo groźne dla zdrowia - powodują nowotwory, bezpłodność, przyczyniają się do wad płodów, uszkadzają układ odpornościowy i alergizują. Noworodki narażone w życiu płodowym na wysokie stężenie WWA mają pogorszone parametry antropologiczne (masa, długość ciała, obwód główki). Dzieci te chorują 4-5 razy częściej na infekcje oskrzeli i płuc, częściej mają alergie oraz o 10-15 proc. gorszą sprawność wentylacyjną płuc. Według badań w sezonie letnim poziom węglowodorów aromatycznych - zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz budynków - jest na bardzo niskim poziomie i nie zagraża zdrowiu. Za to w okresie grzewczym przekracza 20-krotnie normy. Jednym z najgroźniejszych występujących w Krakowie węglowodorów jest benzoapyren. Z obliczeń wynika, że w ciągu roku krakowianie są narażeni na wdychanie średnio 2,5 nanogramów benzoapyrenu na metr sześcienny. "W porównaniu do innych krajów wypadamy bardzo źle" - zwrócił uwagę prof. Jędrychowski. Zaznaczył, że w Wielkiej Brytanii stężenie benzoapyrenu na m sześc. wynosi 0,25, w Holandii i w Belgii - 0,5, we Francji - 0,1. Jak mówił profesor, już w 2009 r. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podała, że przy stężeniu 1,2 nanogramów na metr sześc., przy średnio siedmioletniej ekspozycji na WWA, rak (nie tylko dróg oddechowych, ale też innych narządów, np. trzustki) dotyka 1 na 10 tys. osób, przy 0,12 nanogramów na metr sześc. - 1 na 100 tys., a przy 0,012 - ryzyko nowotworu wynosi 1 na milion. Naukowiec podkreślił, że omawiane skażenie powietrza nie powstaje wewnątrz budynku, ale dostaje się do mieszkań z zewnątrz. Na wzrost zanieczyszczeń w lokalach wpływają m.in. nieszczelne okna i drzwi, wadliwe piece i wentylacje. Prof. Jędrychowski zaznaczył, że krakowski monitoring miejski nie bada stężenia WWA, a tylko klasycznych substancji, np. tlenków siarki, azotu i ozonu, których stężenie w mieszkaniach jest niższe niż WWA. Badań nad stężeniem WWA nie prowadzi się m.in. z powodu braku finansów. Analizy WWA w Krakowie, których wyniki zaprezentowano w środę, możliwe były dzięki funduszom Narodowego Instytutu Zdrowia Stanów Zjednoczonych. Jak wynika np. z rankingu Europejskiej Agencji Środowiska z października 2013 r., Kraków należy do najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie. Źródła krakowskiego smogu są wielorakie - to m.in. używanie w Małopolsce domowych pieców opalanych węglem i drewnem, spaliny samochodowe oraz przemysł. Zanieczyszczeniu sprzyja także położenie miasta - w niecce Wisły. Aby ograniczyć zanieczyszczenia, władze Krakowa realizują program likwidacji tzw. niskiej emisji, w ramach którego dofinansowują wymianę starych pieców węglowych na źródła ogrzewania mniej zanieczyszczające atmosferę. Jak dotąd do krakowskiego magistratu wpłynęło ponad 2 tys. wniosków o dofinansowanie wymiany pieców węglowych. Złożone wnioski opiewają na kwotę ponad 60 mln zł, podczas gdy Kraków pozyskał na ten cel tylko 24 mln zł. Duże zainteresowanie wymianą pieców jest m.in. wynikiem zakazu palenia węglem i innymi paliwami stałymi na terenie Krakowa, wprowadzonego na mocy uchwały Sejmiku Województwa Małopolskiego w listopadzie 2013 r. Przepis ten jest obowiązkowy dla nowych budynków, na które będą wydawane pozwolenia na budowę. Dla budynków już istniejących okres przejściowy na dostosowanie do nowych wymagań wyniesie pięć lat. Przepis zacznie obowiązywać od 1 września 2018 r.