Stowarzyszenie na początku prowadziło bardzo ścisłą współpracę z Andrzejem Kuziomskim. - Razem czyniliśmy starania, aby powstało pierwsze w Polsce, a drugie w Europie Pogotowie dla Jeży - mówi Jerzy Zembrowski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Ochrony Jeży. Teraz jednak wszystko się zmieniło. - Otrzymaliśmy informacje o pozorowanym opiekowaniu się jeżami w celu wyłudzania darowizn od ludzi dobrej woli - mówi Jerzy Zembrowski. Dodaje, że po szumie medialnym wokół pogotowia jeżowego dostał kilka e-maili o rzekomo niejasnej przeszłości Andrzeja Kuziomskiego, niektórzy oskarżali go o oszustwa finansowe. - W internecie każdy może napisać o mnie wszystko, oszkalować można każdego - mówi Andrzej Kuziomski. Według Jerzego Zembrowskiego - Andrzej Kuziomski jest osobą, która wykorzystuje popularność, jaką przyniosły mu programy w telewizji na temat jego działalności, w celu wyłudzania darowizn. - Współpracujemy z kilkoma osobami, które opiekują się jeżami w Polsce. Wszyscy proszą o wpłaty darczyńców na konto stowarzyszenia. My jesteśmy w stanie rozliczyć się z każdej złotówki, nie wiem czy potrafi to zrobić pan Kuziomski - mówi Jerzy Zembrowski. Według jego wyliczeń Andrzej Kuziomski otrzymał z darowizn co najmniej 24 tys. zł, w dalszym ciągu zalega jednak z czynszem za wynajmowany pokój. - Dzwoniło do mnie mnóstwo osób z prośbą o telefon do Andrzeja Kuziomskiego, ponieważ chcą mu przekazać wpłaty. Niektórzy oferowali 4,5 tys. zł, inni po 2 tys., część po 100 zł - mówi Jerzy Zembrowski. Andrzej Kuziomski przyznaje, że po artykułach w prasie i programach telewizyjnych dużo osób zadeklarowało wpłaty. - Jest jeszcze za wcześnie na podsumowania, środki dopiero niedawno zaczęły wpływać - mówi. Jego zdaniem stowarzyszenie rozpoczęło na niego nagonkę, w której chodzi o uniemożliwienie dalszego prowadzenia ośrodka. - Stowarzyszenie przestało rozliczać faktury za jedzenie dla jeży oraz leczenie i poradziło, abym radził sobie sam. Staram się więc to robić- mówi Andrzej Kuziomski. Prezes stowarzyszenia mówi, że żadnych dowodów przeciwko Andrzejowi Kuziomskiemu nie ma. Podejrzane wydaje mu się jednak także to, że opiekun jeży nie wpuścił do swojego pokoju rutynowej kontroli pracowników Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie. - Pierwszy raz, kiedy odwiedziła mnie niespodziewana kontrola, byłem z jeżami u weterynarza. Umówiliśmy się na inny termin, na godz. 8 rano. Siedziałem razem z dziennikarzami w pokoju dobrze ponad godzinę i nikt nie przyszedł - opowiada Andrzej Kuziomski. Prezes Zembrowski uważa, że jeże u Andrzeja Kuziomskiego przebywają w złych warunkach - mają za małą powierzchnię. Nie potwierdza tego Tomasz Ciepły z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie. - Nie mamy żadnych zastrzeżeń co do opieki nad jeżami. Trzymane są w skromnych, ale dobrych warunkach, leczone są u weterynarza, a zdrowe wypuszczane na zewnątrz - mówi Tomasz Ciepły. Stowarzyszenie nie chce już jednak współpracować z Andrzejem Kuziomskim "do czasu wyjaśnienia powstałych podejrzeń i wątpliwości przez odpowiednie organy i urzędy" - jak napisało w swoim komunikacie. Agnieszka Maj amaj@dziennik.krakow.pl