Do mieszkania, które miasto odziedziczyło w spadku po 86-letniej zmarłej kobiecie, urzędnicy wchodzili jak do muzeum. Obrazy wisiały bowiem nie tylko w pokojach i w kuchni, ale także w toalecie - powiedziała Polsat News pracownica magistratu. - Te obrazy raz, że wisiały na ścianach, a dwa: były poukładane jeden przy drugim na podłogach, na krzesłach, na fotelach - mówi Justyna Habrajska z Wydziału Przejmowania Mienia i Rewindykacji Urzędu Miasta Krakowa. Niektóre ze znalezionych dzieł okazały się niezwykle cenne. - Było bardzo wiele obrazów takich znanych mistrzów polskich jak chociażby Kossak, Chełmoński, Malczewski - powiedział Dariusz Nowak, rzecznik krakowskiego magistratu. W mieszkaniu znaleziono 160 obrazów. Kilkadziesiąt z nich trafiło do Muzeum Krakowa. - Będą poddane konserwacji, opisane przez muzealników, historyków sztuki, specjalistów od tych artystów - powiedział Krzysztof Haczewski z Muzeum Miasta Krakowa. "To jest co najmniej kilka milionów złotych" Wszystkie znalezione w mieszkaniu zmarłej mieszkanki Krakowa obrazy wyceniono na ponad 700 tysięcy złotych. - To jest cena katalogowa, gdyby te obrazy trafiły na aukcję, to ich cena byłaby dużo większa - tłumaczy Dariusz Nowak. - Gdybyśmy to wszystko zsumowali, to wartość tego spadku, który otrzymała gmina, to jest co najmniej kilka milionów złotych - twierdzi Nowak. Wartość przejętego majątku jest wysoka, bo w mieszkaniu była też biżuteria, porcelana, srebrne naczynia. Miasto odziedziczyło także pół miliona złotych w gotówce. Sporą wartość - około 450 tysięcy złotych - ma też samo dwupokojowe mieszkanie - położone blisko centrum Krakowa. - Nie możemy odmówić przyjęcia spadku, dziedziczymy z dobrodziejstwem inwentarza - mówi Justyna Habrajska. Ale tym razem długów było niewiele. A odziedziczone przedmioty mają nie tylko wartość materialną, ale i historyczną.