Tomasza B. oskarżono o to, że we wpisie zamieszczonym na Facebooku na początku stycznia publicznie nawoływał do stosowanie przemocy i zabójstwa europosłanki ze względu na jej przynależność polityczną. Chodzi o komentarz odnoszący się do jej udziału w niemieckim filmie dokumentalnym pt. "Polski zamęt. Róża Thun walczy o swój kraj". Postępowanie toczyło się z zawiadomienia KOD Małopolska oraz przedstawicieli samej pokrzywdzonej. Jak poinformowała prokuratura, "przesłuchany w charakterze podejrzanego Tomasz B. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu". Mężczyzna nie był do tej pory karany sądownie. Grozi mu kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Róża Thun: To nie pierwszy raz Pod koniec stycznia Róża Thun, która składała wówczas zeznania na policji odnośnie innego wpisu tego typu w mediach społecznościowych, mówiła dziennikarzom, że nie pierwszy raz pod jej adresem kierowane były groźby "śmierci, pobicia, ogolenia i innych okropnych rzeczy". Przypomniała wówczas, że procesuje się o słowa nienawiści z red. Tomaszem Sakiewiczem i z eurodeputowanym Ryszardem Czarneckim (PiS). Thun zapowiedziała, że choć nie jest w stanie wychwycić wszystkich przypadków hejtu, będzie to jednak nadal robić, składać zawiadomienia; zaapelowała do wszystkich, którzy dostają groźby, by nie pozostawali obojętni. Prośby o zawiadamiania policji Jak poinformował we wtorek PAP dyrektor biura prasowego Róży Thun w Krakowie Piotr Stolecki, obecnie toczą się dwie sprawy w związku z groźbami karalnymi i mową nienawiści wobec europosłanki. "Monitorujemy wpisy na bieżąco. Jakiś czas temu wysłaliśmy między innymi do portalu Facebook i Twitter pisma z prośbą o usuwanie takich wpisów, i zawiadamiania policji o tych, w których pojawiają się poważniejsze groźby" - powiedział Stolecki.