Drzewa są piękne, sięgają dwudziestu metrów, liczą około stu lat. Wśród nich są okazałe klony, wiązy, lipa drobnolistna, orzech szary, surmia i robinia biała. - Nie wyobrażam sobie, że zostaną wycięte - mówi Anna Środoń. Opisuje, jak latem pod drzewami chronią się starsze osoby i matki z dziećmi. Zaznacza, że ten skrawek zieleni daje wytchnienie w zanieczyszczonym mieście. - W Krakowie jest z zielenią coraz gorzej. Ta inwestycja zdegraduje zielony teren i pogorszy jakość naszego życia. W dodatku nikogo z nas nie będzie stać, żeby parkować tutaj auto - stwierdza. Ma być parking podziemny Inwestycja, która martwi okolicznych mieszkańców to trzykondygnacyjny parking podziemny na 280 aut, który ma powstać przed ich oknami. Nie widzą sensu jego budowy. Tuż obok są dwa parkingi strzeżone, na których mieści się około 100 aut. Te parkingi, jak podkreślają - nigdy nie są zapełnione. Dziennikarze wczoraj sprawdzili - około połowa miejsc była pusta, choć godzina postoju kosztuje 4 - 4,5 zł. Trudno uwierzyć, że inwestycja warta 30 mln zł sprawi, że parkowanie w tym rejonie będzie kosztować mniej. - Nie dziwi mnie, że protestują - mówi Monika Bogdanowska. - Każdy z nas chce żyć w komfortowych warunkach. A tutaj na kilka lat zapowiada się wielki plac budowy, a potem pustynia. Najprościej jest wyciąć drzewa, wykopać wielką dziurę i zalać wszystko betonem. Sąsiedzi placu Biskupiego odwołują się do parkingu podziemnego na placu Na Groblach, gdzie godzina postoju kosztuje ponad 7 zł, miesięczny abonament dla mieszkańców - 495 zł (wcześniej: 700 zł). Nietrudno zgadnąć, że na takie parkowanie nie ma zbyt wielu chętnych. Ludzie nie chcą też mieszkać przy ulicy, przy której nie mogą postawić swojego samochodu. Ci, którzy dali radę, już się wyprowadzili. Marta Witosławska, architekt, też rozważa taką opcję. Mieszkańcy nie dają za wygraną - Przy mojej ulicy nie wolno już parkować. Nawet jak się podjechało na chwilę, żeby zabrać dziecko do przedszkola, sprowadzić starszą osobę, wnieść zakupy, Straż Miejska od razu zakładała blokadę. Choć sama jako architekt jestem za uporządkowaniem miasta, to nie za taką cenę. Dla mnie to jest makabra - mówi Marta Witosławska. Według danych, które udało jej się zdobyć, w ciągu ostatnich kilku lat z dzielnicy wyprowadziło się 22 procent mieszkańców. - Ta inwestycja się do tego przyczyniła - potwierdza. - Kiedyś przed oknem miałam 11 drzew. Dziś stoją dwa i są w stanie umierającym - kwituje. Monika Bogdanowska nie może się z tym pogodzić: - Miasto jest żywym organizmem. Nie można przeganiać z niego mieszkańców - podkreśla. Nie trafiają do niej argumenty, że kierowcy muszą gdzieś parkować, bo i tak wolą parkować za darmo, a nie za horrendalną cenę. Nie zgadza się ze stwierdzeniem, że jak ktoś chce mieć wokół siebie zieleń, to powinien się wyprowadzić na wieś. - Wyprowadźmy się najlepiej wszyscy, a potem stańmy w ogromnym korku, żeby dotrzeć do pracy w Krakowie. Bez mieszkańców miasto obumiera, staje się centrum rozrywki i biznesu - utrzymuje. Są inne lokalizacje Pomysł z podziemnym parkingiem na placu Biskupim krytykuje także Mikołaj Kornecki, przewodniczący Obywatelskiego Komitetu Ratowania Krakowa. Przypomina inne lokalizacje, które miały być strategiczne w rozwiązaniu problemu z parkowaniem w centrum. Np. na zapleczu Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej przy ul. Rajskiej inwestor został zobowiązany do budowy naziemnego parkingu. Nic z tego nie wyszło. Parking nie powstał przy Auditorium Maximum przy Krupniczej, choć goście międzynarodowych konferencji nie mają miejsca, żeby zatrzymać auto. - Są inne bardziej odpowiednie lokalizacje. Nie brakuje też mniejszych parkingów, na których można znaleźć miejsce. Np. przy ulicach Krupniczej, św. Filipa, Straszewskiego, Starowiślnej, nie mówiąc o Karmelickiej-Rajskiej - wylicza Mikołaj Kornecki. Na najbliższe 10 lat apeluje o wstrzymanie się z kopaniem dziur w centrum miasta. - Te tereny mają wartość archeologiczną, a parkingi naziemne są wielokrotnie tańsze w budowie i w eksploatacji. Zapewniają, że nie będzie drożej Jak informuje Wydział Inwestycji UMK - w sprawie parkingu na pl. Biskupim obecnie trwa postępowanie przetargowe na udzielenie koncesji, w negocjacjach biorą udział 3 firmy. Umowa ma być wieloletnia (na ok. 30 lat). - Koncesjonariusz będzie w tym czasie ustalać ceny na zasadach wolnorynkowych. Może stosować zniżki i promocje według własnego uznania. Z doświadczenia wiemy, że ceny na tego typu miejskim parkingu nie odbiegają od cen na innych parkingach w centrum miasta - uważa Agnieszka Ślusarczyk-Motyka z Wydziału Inwestycji. Zdaniem wydziału za parkingiem podziemnym przemawiają plany stopniowego uwalniania przestrzeni publicznej w centrum od parkujących samochodów. Tak, aby chodniki były dla pieszych, a samochody nie parkowały w niedozwolonych miejscach. (PP, wsp. MAPI) Czytaj więcej: Czy dawne obrazy powrócą? Placów zabaw nie będzie, a pieniądze trzeba zwrócić Zwolniony pas odkorkuje rynek