Wkrótce po odkryciu przewodu lekarze zdecydowali się na jego usunięcie - jak powiedzieli "dla komfortu psychicznego pacjentki". Usunęli tylko dwa kawałki. Reszta została. O tym wszystkim 70-latka poinformowała krakowską prokuraturę, która wszczęła śledztwo. Na razie nie wiadomo, w którym szpitalu lekarze popełnili błąd, ponieważ przez ostatnie lata kobieta leczyła się w kilku różnych szpitalach. Cały czas trwają czynności zmierzające do ustalenia, w którym ze szpitali mogło mieć miejsce takie zdarzenie. Była kilkukrotnie w różnych miejscach hospitalizowana i dokumentacją, którą zebraliśmy będzie zmierzała ku wykluczeniu poszczególnych czynności podejmowanych w tych szpitalach, które miałyby związek z ujawnieniem tego przedmiotu - powiedziała prokurator Joanna Kowalska. Choć lekarze usunęli kobiecie część drutu to pozostałe elementy wciąż tkwią w organizmie. Jeżeli zostaną ustaleni winni lekarze grozi im kara do trzech lat więzienia.