- Dostaliśmy zgłoszenie od sąsiadów, którzy od dłuższego czasu nie widzieli jednego z lokatorów w jednej z krakowskich kamienic. Zaniepokojeni poprosili, by policja to sprawdziła - mówi Interii Anna Zbroja-Zagórska z biura prasowego krakowskiej policji. - Policjanci weszli do mieszkania, w którym były zwłoki mężczyzny. Ciało zabezpieczono, a biegły z zakresu medycyny sądowej ustala, co było przyczyną śmierci - dodała Zbroja-Zagórska. Sąsiedzi nie widzieli lokatora od kilku tygodni. Nieoficjalnie mówi się, że po śmierci być może jego ciało zaczęły jeść koty. Podczas czwartkowej interwencji zwłoki były w bardzo złym stanie. Ci, którzy byli na miejscu, nie mają wątpliwości - zwierzęta posilały się swoim właścicielem. W mieszkaniu było sześć kotów, którymi zajęło się Krakowskie Towarzystwo Opieki Nad Zwierzętami. Te informacje potwierdza Paulina Boba, kierownik biura KTOZ. Dodaje, że w mieszkaniu znaleziono sześć żywych kotów i jednego martwego. - Koty trafiły do nas w bardzo złym stanie, były wycieńczone. Opinia inspektora, który był na miejscu dowodzi, że nie dożyłyby poniedziałku. Prawdopodobnie ich właściciel mieszkał sam. Gdy zmarł, nie miał kto karmić zwierząt - mówi Interii Boba. Sąsiedzi wskazują, że lokatora mieszkania widzieli ostatnio trzy tygodnie temu. Prawdopodobnie niedługo potem zmarł, a kilka dni później wygłodniałe zwierzęta zaczęły obgryzać jego ciało. Do zdarzenia doszło w narożnej kamienicy przy ul. Dietla i św. Agnieszki w Krakowie. ŁS