Pobity przez ochroniarza to Georgii Stanishevskii. Zdarzenie opisał w mediach społecznościowych. Na zakupy wybrał się, by kupić siostrze prezent z okazji 15. urodzin. "Spokojnie wszedłem do sklepu, zrobiłem zakupy na kasie samoobsługowej, żeby nie czekać w kolejce, dostałem paragon, zachowałem go (zawsze zachowuję paragon). Spokojnie wyszedłem ze sklepu i poruszałem się powoli w kierunku przystanku na ulicy Starowiślnej. Byłem już prawie na przystanku, kiedy poczułem trzy mocne uderzenia w plecy - obróciłem się, zobaczyłem grubego mężczyznę lat 25, który chwycił mnie za ręce i próbował coś z nimi zrobić" - opisuje. Jak wskazuje, był to pracujący w dyskoncie ochroniarz. "(...) powalił mnie na ziemię, usiadł na moim kręgosłupie i zaczął zakładać na mnie kajdanki. Ja natomiast, wetknięty twarzą do chodnika, dalej wypytywałem, co się dzieje" - relacjonuje. Mimo krzyku i próśb o pomoc żaden z przechodniów nie zareagował. W pewnym momencie mężczyzna zaczął się dusić. "Warknął do mnie: 'Zamknij się ty k... Ukraińcu', po czym zalał moje oczy obfitą porcją gazu pieprzowego" - dodał. Atakowany podkreślał, że ma przy sobie paragon za zapłacone zakupy. Młody mężczyzna został zaprowadzony z powrotem do sklepu, gdzie okazał dowód zapłaty. "Popatrzywszy na pomiętą kartkę przez minutę, zdjął ze mnie kajdanki i wypchał z powrotem na halę sklepu. Nie powiedział do mnie nic. Ani przeprosił, ani powiedział, że się pomylił - po prostu mnie wypchał" - zaznaczył Stanishevskii. Pomocy zaatakowanemu miała odmówić kierowniczka sklepu. Stanishevskii wezwał policję. Po napaści ochroniarza z mężczyzną poszkodowanym skontaktowała się rzecznik praw konsumenta z Biedronki i przeprosiła za zaistniałą sytuację. Sprawa jest w toku. Oświadczenie Biedronki po zajściu w krakowskim sklepie uzyskał "Super Express". "Od momentu otrzymania pierwszego sygnału gruntownie analizujemy tę sprawę, nadając jej wyjaśnieniu absolutny priorytet. Wyrażamy ubolewanie zdarzeniem, które nigdy nie powinno mieć miejsca, i kierujemy najgłębsze przeprosimy do naszego Klienta. Nie ma i nie będzie naszej zgody na takie zachowanie, a pracownik zewnętrznej agencji ochrony Argus nigdy więcej nie będzie pracował w naszych sklepach. Jednocześnie poprosiliśmy kierownictwo agencji ochrony o zdecydowane działania celem uniknięcia takich sytuacji w przyszłości" - czytamy.