Podczas imprezy doszło do wielu bójek, a jeden z uczestników spadł ze skarpy i z poważnymi obrażeniami trafi do szpitala. W piątek przed Sądem Rejonowym dla Krakowa Podgórza odbył się proces Anny K. Prokuratura zarzuciła jej zorganizowanie imprezy masowej bez wymaganych zezwoleń i zachowania wymogów bezpieczeństwa określonych w odpowiedniej ustawie. Grozi za do 8 lat więzienia lub kara grzywny. Przed sądem kobieta przyznała się do winy, ale nie chciała zeznawać. Jej obrońca zaproponowała dobrowolne poddanie się karze grzywny; do propozycji tej przychylił się sąd ustalając jej wymiar na 240 stawek dziennych wynoszących 10 zł, czyli łącznie 2,4 tys. zł. Oskarżona została zwolniona od zapłaty kosztów sądowych, ponieważ nie osiąga dochodów. W ustnym uzasadnieniu sąd stwierdził, że każdy, kto organizuje imprezę masową jest niejako moralnie odpowiedzialny za zdrowie i życie jej uczestników. Wcześniej musi więc podjąć odpowiednie kroki wykazane w ustawie: uzyskać pozwolenie od gminy oraz opinię od odpowiednich służb, takich jak policja czy straż pożarna. Musi też pamiętać, że w razie niebezpieczeństwa konieczne jest zapewnienie możliwości dojazdu karetek pogotowia, wozów straży pożarnej i policji. Sad podkreślił, że teren krakowskiego Zakrzówka, gdzie odbywały się "ogniska kwietniowe" jest powszechnie znany, jako miejsce "szalenie niebezpieczne". Znajduje się tam zbiornik wodny, urwiska, skałki, nierówny i zalesiony teren. W czasie imprezy - mówił sąd - palono kilkanaście ognisk, co powodowało zagrożenie pożarem, doszło do wielu bójek a jeden z uczestników spadł ze skarpy, w wyniku czego przebywał w śpiączce przez kilka dni. - To nie są skutki działań pani K., ale osoba organizująca imprezę musi wiedzieć, gdzie ją organizuje - jest to szalenie niebezpieczny teren. Organizowanie tam imprezy nawet dla 10 osób rodzi już bardzo poważną odpowiedzialność osoby, która ją organizuje - zaznaczył sąd. Podzielił on w całości argumentację zawartą w akcie oskarżenia, że była to impreza masowa, a nie "tylko spotkanie", jak ogłaszano na plakacie reklamującym ognisko. Organizatorka zadbała o wydrukowanie plakatów, nagłośnienie, zaproszenie didżejów. Jak mówiła przewodnicząca składu, sąd zastanawiał się, czy nie sięgnąć po karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania ale uznał, że wystarczająco dotkliwa będzie grzywna w wysokości 2,4 tys. zł. - Należy mieć jednak na względzie, że zorganizowała ona imprezę dla znajomych i znajomych znajomych, korzyści majątkowej nie osiągnęła, a nawet wydała swoje środki. Ma wybitne zdolności do organizowania takich przedsięwzięć, ma niskie dochody, jest osobą młodą, są to okoliczności łagodzące, żeby faktycznie wymierzyć karę grzywny - ocenił sąd.