Zdezorientowani mieszkańcy nie wiedzieli, co się dzieje. Jedni wyszli z mieszkań, inni obserwowali całą sytuację sprzed budynku lub z okien. Po kilku minutach akcji okazało się, że był to fałszywy alarm. - Odebraliśmy fałszywe zgłoszenie. Starsza kobieta zadzwoniła po pomoc, sprawdziliśmy to, ale jej wątpliwości okazały się nieprawdziwe - wyjaśnia mł. asp. Sebastian Gleń. - W mieszkaniu byli jej dorośli synowie, którzy zobowiązali się dopilnować kobiety, by ta w przyszłości nie zgłaszała podobnych przypadków - dodaje rzecznik krakowskiej policji. ŁS