Policjanci podają kilka argumentów. Po pierwsze uważają, że tylko ostatni wypadek został spowodowany przez dorożkarza, w poprzednich przypadkach konie raz spłoszył turysta, a raz huk petardy. Po drugie nawet policja nie wyobraża sobie Rynku Głównego bez dorożek, które z tym miejscem związane są od wieków. A po trzecie - skoro nie zamyka się dróg po każdym wypadku samochodowym, to nie ma również sensu zakazywać dorożkom wjazdu na Rynek. Słuchaj Faktów RMF.FM